synkowo

synkowo

czwartek, 29 listopada 2012

Kara.


Jestem absolutnie przeciwniczką bicia dzieci, jakiegokolwiek. Klaps przez pieluchę uważam za śmieszny, to po co w ogóle bić? Szarpanie, bicie po rękach, po twarzy czy też ciele jest dla mnie niedopuszczalne. Jakiekolwiek cielesne wymierzanie kary to tylko i wyłącznie słabość rodziców. Pokazanie ich bezsilności, bezradności i wyższości nad mniejszą i słabszą istotą. Gdy byłam mała byłam bita. Bita, nie oznacza, iż dostawałam cięgi pasem na gołe ciało, ale jakakolwiek forma przemocy wobec mnie czytaj dostawanie ścierką czy łapką na muchy wspominam bardzo, bardzo źle. W związku z tym, iż często trudno było rozstrzygnąć czyja to wina, gdy się kłóciliśmy lub coś zbroiliśmy razem z bratem-dostawaliśmy oboje. Do dziś pamiętam to uczucie niesprawiedliwości. Z drugiej strony nie akceptuję też bezstresowego wychowania. Uważam, że dzieci powinny słuchać się rodziców, powinny wiedzieć, kiedy robią źle. Tu chciałabym zaznaczyć, że oprócz tego, iż swoje dziecko karam i karać będę, gdy zrobi coś źle, jest ono i będzie w równej mierze nagradzane. Około roku, gdy Tymek zaczął rozumieć i w błyskawicznym tempie rozwijać się, zaczęliśmy stosować kary. Brzmi strasznie, wiem. Jak można karać tak małe dziecko? Otóż można. Brzdąc nasz bardzo szybko zrozumiał o co chodzi w zdaniu „nie wolno”, ale gdy pomimo tego i tak czasem próbował robić swoje, był wynoszony do  łóżeczka na dwie minuty. Następnie osoba, która go tam zaniosła szła do niego, mówiła, co zrobił źle, dlaczego tak robić nie wolno, wyciągała go i przytulała. Zadziwiające, że po bardzo niedługim czasie, gdy Syn znowu majstrował przy kurkach od gazu lub wyrywał gałkę od sprzętu grającego Taty wystarczyło ostrzec: chcesz iść na karę?I proceder zostawał błyskawicznie przerywany. W ciągu ostatniego miesiąca Syn na tyle wydoroślał, rozgadał się i zmądrzał, iż uznaliśmy, że łóżeczko możemy zamienić na kąt. Zasada jest ta sama, tylko kara trwa krócej, gdyż Syn w kącie wystoi góra minutę. Do kąta zanosić go nie trzeba, kieruje się tam sam, baa, czasem dosłownie, gdyż ostatnio wyrwawszy zabezpieczenie rogu od szafki, spojrzał na Tatę, spuścił wzrok i poszedł stanąć do kąta. Tak więc dwudziestomiesięczne dziecko jest w stanie bezbłędnie ocenić co robi źle. Dzieciom trzeba wyznaczać granice. Myślę, że gdy Tymek podrośnie jeszcze nieco zamontujemy tablicę magnetyczną i wklejać będziemy czarne chmurki i żółte słoneczka za złe i dobre zachowanie i będziemy wspólnie uzgadniać nagrody i kary.  



6 komentarzy:

  1. ja też biciu mówię nie i takich kar nie stosuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm, ja próbowałam wprowadzić karnego jeżyka, ale bez sukcesu. Kiedy Piotrek robi coś, czego mu nie wolno ostrzegam, ze zabiorę mu dana rzecz/zabawkę dwa razy i za trzecim razem zabieram, chowam zaczynam robić coś swojego ignorując jego protest. Gdy się uspokoi pytam się go czy rozumie dlaczego mu coś zabrałam i rozmawiamy o tym. Jeśli sytuacji nie da się rozwiązać zabraniem przedmiotu uprzedzam Piotrka, że jeśli dalej będzie się tak i tak zachowywał to nie obejrzy bajki na dobranoc czy coś w tym stylu i staram się konsekwentnie tego trzymać. Albo uprzedzam, że wyjdę z pokoju i koniec wspólnej zabawy. generalnie staram się nie wdawać w długie dyskusje podczas ataku histerii czy wściekłości tylko krótko ucinać sprawę, a rozmawiamy gdy Młody już się uspokoi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też są dwa ostrzeżenia. Zapewne też będziemy robić podobnie, tzn. rozmawiać i wyjaśniać w formie dialogu, na razie to nasz monolog :) Przede wszystkim konsekwencja i tak jak piszesz, przeczekanie histerii.

      Usuń
  3. Ja bicia też nie uznaję i staram się opracować jakoś własny system nagradzania i karania.

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem przeciwko biciu
    narazie mój Maluch jest jeszcze malutki i nie zdarza mi się, żebym musiała go karać, ale gdy przyjdzie taki dzień, że trzeba będzie na pewno wspomnę powyższy wpis i komentarze:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też byłam bita i uważam to za niedopuszczalne. U nas kara wygląda podobnie. Jest to bardziej umowne odosobnienie, dopóki młody się nie uspokoi i nie przeprosi. Potem jest oczywiście przytulanie i całowanie na zgodę. Zabieram też przedmioty,, które uparcie niszczy. Każdą karę poprzedza oczywiście kilka ostrzeżeń. Najtrudniej być konsekwentnym, ale wraz z dorastaniem młodego nie powtarzam już wszystkiego 100 razy dziennie (tylko 30;).

    OdpowiedzUsuń