Doczekałam się chwilowego zwolnienia tempa i kilku dni spędzonych w domu z rodziną. Jak cudownie kłaść się przed 21 do łóżka i wiedzieć, że rano, pomimo pobudki o 6, nie będzie trzeba nigdzie się spieszyć i szykować. Korzystając z wolnego czasu postanowiliśmy odkreślić kolejny punkt na naszej liście 'warto zobaczyć'. Jak już niegdyś wspominałam w jednym z postów Syn nasz straż pożarną uwielbia. Wybraliśmy się więc do Muzem Pożarnictwa. Ależ radocha! Wozy, woziki, rysunki z wozami. Wszechogarniające ijoijo. Przy gablocie z małymi autami strażackimi była awantura, chwilowa, Syn odpuścił dopiero, gdy Tata zapewnił go, że kupimy takowy model, jak będziemy w sklepie. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o kolejną atrakcję, parowozy. Wzbudziły w Synu nie mniejsze zainteresowanie niż wozy strażackie. Udało nam się trafić na lokomotywę, która akurat sunęła po torach! To był zdecydowanie aktywny, rodzinny, pozytywny dzień!
Super dzien:)
OdpowiedzUsuńKurtka Tymka rewelacyjna!
Świetna wycieczka. U nas prym wiedzie Muzeum Kolejnictwa, ale wozy strażackie też są w pierwszej trójce :D
OdpowiedzUsuńTo na pewno było dla synka duże przeżycie :)
OdpowiedzUsuństylowa z Was rodzinka:)
OdpowiedzUsuńa atrakcje - czad, jestem za, za, za! wycieczki rodzinne są odlotowe:)