synkowo

synkowo

niedziela, 26 maja 2013

Potrafi.

Umiejętności Synowe napawają mnie dumą niemałą. W wieku dwóch lat i dwóch miesięcy Syn jest odpieluchowany. Pięknie załatwia się na nocnik, a od wczoraj także i na nakładkę na toaletę. Gdy w nocy chce się załatwić, rzadko, choć czasem się zdarzy, przebudza się i wznosi raban niemały wołając najgłośniej jak potrafi: Maaamuusia, siku! Potrafi liczyć do 15, nie tylko wymieniając cyfry i liczby, ale odliczając odpowiednią ilość przedmiotów. Po angielsku liczy do 5. Potrafi powiedzieć jak On, rodzice i czworo Dziadków mają na imię i nazwisko. Zna kilkanaście słów po angielsku i używa ich bardzo chętnie, choć czasem Dziadkowie mają problem, by Jego zrozumieć. Słychać więc: Patz, bołt! Mun, na niebie! Zółte, san! Pięknie używa słów dziękuję i proszę, a i umiejętność mówienia cześć i dzień dobry wychodzi Jemu coraz lepiej. Zaskakuje, każdego dnia, a gdy po otwarciu oczu przed godziną szóstą przydreptuje do naszego pokoju zaczyna mówić i buzia nie zamyka się Jemu aż do wieczora. Często okazuje uczucia, lubi się przytulać do Taty, a do mnie mówi Mamusiu Kochana. Wczoraj włączając z Babcią komputer w celu obejrzenia bajki zobaczył swoje zdjęcie z Kuzynem na pulpicie i stwierdził: Kocham Mikołaja ;)



czwartek, 23 maja 2013

Przygotowania.

Lato za pasem, oj tak! Nie dowierzam wciąż, że za kilka tygodni będziemy mieć wakacje! Nie tylko te planowane, wyjazdowe, ale i te z lenieniem się, piciem mrożonej kawy i jedzeniem truskawek do oporu! Oprócz miliona spraw na głowie związanych z remontem przyszłego M3, czeka mnie także planowanie naszych wyjazdów, a wstępnie szykuje się ich dwa. W lipcu zahaczamy o Rewal, z Dziadkami, Synem i czteroletnim chrześniakiem mym, w sierpniu już we troje płyniemy do Danii. Oba kierunki charakteryzują się sporą niepewnością pogody, w związku z czym zaopatrzam Syna w niezbędnik podczas dni deszczowych. Kaloszki już są, płaszcz przeciwdeszczowy także czeka. Przy okazji owego niezbędnika zdarzyło mnie się kupić jeszcze kilka rzeczy, które aż tak niezbędne nie są, ale urzekły me serce. 



Next

(nasz świetnie wyposażony miejscowy sklep)






środa, 15 maja 2013

Z dziećmi.

Syno dzieci lubi. Baa, uwielbia! Sęk w tym, że obecnie przechodzi etap moje i nie rusaj. Kilka miesięcy temu nie obchodziło Tymka, że inne dziecko zabrało Jemu zabawkę, podkradło ulubiony samochodzik, wyrwało fajną książkę. Teraz sam owe zabawki, auta i książki zabiera, a i swoimi niechętnie się dzieli. Interweniuję tylko, gdy sytuacja jest podbramkowa, w pozostałych przypadkach zostawiam dzieci samym sobie, aby załatwiły takie sprawy sam na sam. Oczywiście wciąż nawijam Synowi makaron na uszy, że trzeba się dzielić, nie wolno zabierać i tak dalej i tak dalej. Myślę też, że wrześniowy start w przedszkolu naturalnie zweryfikuje Synowe samolubstwo. Zauważalne jest, że Syn szczególnie się panoszy wśród młodszych dzieci, starsze szacuje z większym respektem i śmiem twierdzić, że bardziej się do nich klei. Wśród dzieci Tymek przebywa bardzo dużo, a najbliższe miesiące przyniosą ośmiotygodniowe towarzystwo dwa lata starszego Kuzyna, to dopiero będzie radość!





niedziela, 12 maja 2013

Miło.

Weekend minął błyskawicznie, pozostawiając miłe wspomnienia. Zapach bzu z długiej wycieczki rowerowej, smak żubrówki z sokiem jabłkowym ze spotkania z przyjaciółmi, smak placka drożdżowego z rabarbarem z podwieczorku u Rodziców. Powodów do radości było sporo, zaliczyliśmy mini-zoo, sukcesy bezpieluchowe  uderzyły z grubej rury i przez pięć dni zużyta została jedna pielucha, bo się wymiętoliła, a nie zmoczyła. Po każdej nocy i drzemce ku naszej uciesze też jest sucho! Synowi wrócił apetyt, dziś nie dowierzaliśmy, gdy wchłonął miskę rosołu, a później bez specjalnego zachęcania wszamał pierś z kurczaka i dojadł ciastem. A sam Syno swoim gadulstwem rozbawiał nas wielokrotnie. Nie będąc w centrum zainteresowania, stawał po środku pokoju i poważnym głosem wykrzykiwał: Słuchajcie wśiścy! Lub wygłaszał z szelmowskim uśmieszkiem monolog typu: Tymuś jest duzy, mama jest mały, byleby tylko wejść z Nim w dyskusję i się trochę posprzeczać. Rodzinnie, wesoło i niezmiernie miło minął nam weekendowy czas!












środa, 8 maja 2013

Dorosłość.

Śmiem twierdzić, że Syn mi wydoroślał z dnia na dzień. Po pierwsze, przestał się budzić w nocy (hurraa!). Po dwóch latach przesypiam caałe noce i jest cudownie móc zawinąć się w ciepłej kołderce i z niej nie wyłazić, do czasu, gdy o 5.30, a najpóźniej o 6 da się słyszeć wołanie Mamuuusiuu, Tattusiuu. Po drugie, dzień drugi pieluchujemy Syna tylko w nocy i zdaje się, że jesteśmy bardzo blisko pożegnania się z pieluchą. Choć Syno nocnikuje się od dłuższego czasu, bo zapoznanie z Mr Nocnkiem odbył dość wcześnie, tym razem bardzo świadomie z pieluchy SAM rezygnuje. Dwudniowy trening na działce bardzo się przydał, bo choć Tymek wołał co drugie siku, po majówce któregoś dnia zaprotestował włożeniu pieluchy. Zdziwienie całej rodziny było wielkie, ale skoro Syno nie chce, to nie. Od tego czasu Tymek bryka w majciochach, siku woła, a dziś rano sam nasikał do nocnika nie zdejmując pidżamy, a siuśki poszedł wylać do klozetu. To się nazywa samoobsługa! 


czwartek, 2 maja 2013

Majówka.

Podróż, odwiedziny, pół dnia biegania przez Syna, szybkie zwiedzanie pałacu-tak przebiegł nam pierwszy z majówkowych dni. Dwa kolejne spędzimy na działce u Dziadków, będzie szaleństwo w piaskownicy, podlewanie kwiatów Tymkową konewką, granie w piłkę. Chciałabym, by Syn jak najwięcej skorzystał z tych kilku dni, mnie w weekend czeka praca przy sprawdzaniu egzaminów. 










środa, 1 maja 2013

Do lata.

Lato nie jest mą ulubioną porą roku, jest nią wiosna, której niestety ostatnimi laty mamy jak na lekarstwo. Z zimna momentalnie robi się gorąco, a dwudziestostopniowa wymarzona pogoda odchodzi w zapomnienie. Mróz albo upał, wybór należy do ciebie. Z dwojga złego wolę lato, do którego zaczęliśmy się już na poważnie przygotowywać. Na pierwszy ogień poszedł zakup czapek z daszkiem, do których Syn podchodzi z pewnym dystansem. Tymek to taki człek, którego na szczęście da się przegadać: No zobacz, jaki super krabek! Chcesz go założyć na główkę? I choć wcześniej zrzucał czapę z głowy, teraz najchętniej by jej nie ściągał. Krabek to czapa numer jeden, oprócz niej mamy jeszcze trzy daszki z Coccodrillo: biały, niebieski i w kratę, który świetnie chroni też szyjkę, dzięki wiązaniu jak przy chuście. W identyczny modelu Syno przechodził całe zeszłe lato. Kupując czapę z Krabem skusiłam się też na T-shirt z tej samej serii, w cudownym koralowym kolorze, choć zdjęcie zupełnie nie oddaje jego oryginalności. Przyszło też nam zacząć poszukiwać sandałów i tu, eureka, trafiliśmy na sandałki Mrugały za 49,00 zł! Gdyby nie cena, pewnie wstrzymałabym się jeszcze za zakupem, ale ten model na prawdę mi się spodobał. Sandałki są leciutki, super wykonane i bardzo zgrabne. Zaopatrzyliśmy się już także w spray ochronny dla dzieci na słońce La Roche Posay (faktor 50) oraz żel przeciw komarom OFF Junior. Jeśli chodzi o ochronę przed słońcem, postawiłam na aerozol, Syno uwielbia wszelkie psikadła. Konsystencja jest rewelacyjna, krem wchłania się perfekcyjnie, jest bezzapachowy. Syn ma bardzo delikatną skórę, więc tylko kosmetyki aptekowe wchodzą u nas w grę. Mam nadzieję, że ten spray będzie nam dobrze służył.