synkowo

synkowo

niedziela, 30 września 2012

Panieński i wysypka.


Fantastycznie spędziłam swój wieczór panieński. Zgodnie z prośbą, nie było roznegliżowanych panów, króliczych uszu, różowych piórek, wibratorów i tego typu gadżetów. Nie było przebierania się za pokojówki, pielęgniarki tudzież policjantki. Było spotkanie 11 bliskich mi bab, w ulubionym pubie, przy dobrej muzyce. Tylko my i barman. Mnóstwo śmiechu, dobre drinki ze specjalnie przygotowanej karty. I że cię nie dopuszczę, Było minęło i Wściekły Irek cieszyły się największym zainteresowaniem. Były wspaniałe, niezwykle praktyczne prezenty: książki, płyty, biżuteria, karnet do ekskluzywnego bieliźniarskiego na sporą sumę, karnet do spa, kosmetyki. Jednym słowem-rewelacja! Wróciwszy o 3.30 nad ranem do domu mimowolnie zajrzałam do Synkowego pokoju, choć Tymek nocował u Babci, nadal wysypany od stóp do głów. Po wizycie u lekarza diagnoza, a raczej jej brak zmartwiły nas. Okazało się, że Tymek ma bakterię w gardle, a wysypka ponoć jest na tle alergicznym. Ponoć, bo Syn nie jadł NIC nowego, nie pił także, nie zmieniłam proszku. Kąpiemy go w krochmalu, aplikujemy syropy za prawie sto złotych i czekamy. Co gorsze, w nocy pojawia się gorączka, ostatnio ogromna 39.8!Brałam Syna do łóżka, wypijał dawkę Ibufenu i czuwałam, sprawdzając systematycznie temperaturę, czy spada. Mam nadzieję, że wysypka wkrótce zniknie i Synko powróci do pełni sił.




piątek, 28 września 2012

Ślub i choroba.


Pełną parą trwają ostatnie przygotowania ślubne, stąd nasza abstynencja. Suknia uszyta, buty obite w kolorze fuksji, przypinki czekają na gości. Lekka nuta podekscytowania towarzyszy mi na co dzień i szczerze nie mogę się doczekać przyszłej soboty. Pierwsze pytanie gości dotyczące Tymoteusza to: W co będzie ubrany? Odpowiedź brzmi: Nie będzie. Tzn. nie będzie go na ślubie. Ta kwestia nie podlegała żadnym negocjacjom, choć wzbudza zdziwienie. Dla mnie oczywistym było, że to nasz dzień i nie chcę go spędzić z Synem u nogi tudzież na rękach. Nie tylko z powodów praktycznych, bo suknię mam z koronki i z łatwością porwać się może, lecz także z powodów uczuciowych. To NASZ dzień, nasze chwile, moje i mojego przyszłego męża. Syn za mały jest, by zrozumieć, że w kościele się nie krzyczy, że rodzice chcą tańczyć sami, czy że babcia chce w spokoju zjeść obiad. W zestaw ubraniowy dla Syna typu „smart” oczywiście się zaopatrzyłam, bo jeśli pogoda dopisze, to nianie przyprowadzą go pod kościół tuż po ślubie, na chwilę, tylko do zdjęcia. A że kościół mamy 50 m od domu, daleko nie będą musiały iść. W ferworze przygotowań i bieganiny Syna złapała wysoka gorączka. Złapała i puścić nie chciała, trzy dni powyżej 39, apetytu brak, katar. Byłam pewna, że dwa ostatnie zęby dają się we znaki, tym bardziej zdziwiłam się, gdy w trzecim dniu Synko obudził się cały w kropki. Podejrzewam różyczkę, pomimo odbytego szczepienia, kropki są identyczne jak przy tej chorobie. Za dwie godziny mamy wizytę u lekarza, to się dowiemy, czy przypuszczenia się sprawdziły. Jakby tego było mało na dzień przed moim wieczorem panieńskim przeziębienie, które wydawało mi się niegroźne nasiliło się i pozostaje mi tylko liczyć, że do jutra się wykuruję, bo zarówno moje samopoczucie jak i wygląd pozostawiają wiele do życzenia.  



sobota, 15 września 2012

Facet.

Syn nasz to typowy facet. Specyficzny odgłos "brrrr" towarzyszy jemu na co dzień, gdy tylko w pobliżu znajdzie się pojazd mechaniczny zabawkowy czy też nie, bez znaczenia. Samochody, samoloty, rowery, skutery Syn po prostu ubóstwia. Do tego uwielbione "ijoijo": karetki, policja tudzież straż pożarna. Każdego poranka z pilotem w ręku zbliża się do łóżka i oznajmia: mama, ijoijo. Matka chcąc nie chcąc musi włączyć  na telewizorze na you tube paradę wozów strażackich trwającą 16 minut 33 sekundy, podczas której Syn jak zahipnotyzowany stoi lub maszeruje wraz ze strażakami podczas pochodu. Wiedzieliśmy, że tym razem wizyta w Muzeum Wojskowym będzie dla niego niezłym przeżyciem, w przeciwieństwie do tej pierwszej, rok temu. Gdy tylko przekroczyliśmy bramę muzeum i oczom Tymkowym ukazał się widok ogromnego samolotu Syn nie mógł wyjść z podziwu, początkowo ściskając mocno Tatę za rękę niepewnie stąpał wśród obiektów, lecz po chwili rozkręcił się i wtedy też wyszło piękne słońce, choć wcześniej pogoda była marna, przepadało nawet. Następny punkt na naszej liście wspólnego zwiedzania to Muzeum Pożarnictwa, ależ będzie frajda!


                                                                2011

 2012

2011

2012











wtorek, 11 września 2012

Półtora.


Jak to możliwe, że w mgnieniu oka to mała, nieporadna istota stała się tak świadomym chłopcem, którym gdy Matka słucha Ed'a relaksując się, zdejmuje mi słuchawki z głowy, zakłada sobie i buja się w rytm muzyki z ogromnym zadowoleniem? Na synkowe półtora roku życzyłabym nam kolejnych połówek równie szczęśliwych i spokojnych. Równie pięknych.  



niedziela, 9 września 2012

Zdjęcia.

Jestem ogromną fanką tradycyjnych, wywołanych zdjęć. Pilnuję, by Tymkowe foty były na bieżąco kolekcjonowane w albumach, podpisane, poselekcjonowane według wieku. Często po nie sięgam, rozczulając się za każdym razem równie mocno. Od kilku tygodni Syn nasz także stał się entuzjastą kolekcji zdjęciowej. Chwyta albumy i z zainteresowanie przerzuca kartki, nazywając wszystkich członków rodziny i wskazując paluszkiem. Czasem podaje album, by przerzucać i oglądać z nim, czasem sam go przegląda. Nie da się ukryć, że ma przy tym wielką frajdę!





sobota, 1 września 2012

Imieniny.


22 sierpnia obchodziliśmy imieniny Syna naszego. To, że Tymoteusz zostanie Tymoteuszem wiedzieliśmy już, nim okazało się jakiej płci będzie nasze dziecko. Chcieliśmy, by imię jego miało angielski i niemiecki odpowiednik. Nie wiadomo, jak kiedyś potoczą się jego losy, gdzie będzie żył. Po Tacie ma szansę na niemieckie obywatelstwo, gdy osiągnie pełnoletność. Dzięki Mamie, mam nadzieję, będzie mówił płynnie po angielsku. Zdziwiona jestem, jak wiele zdrobnień udaje nam się uzyskać z tego imienia. Nasz Tymoteusz jest nie tylko Tymkiem, Tymusiem, Tymeczkiem, ale i Tymuniem, Tymoniakiem, Tymciem, Tymulem, Tymem, Tymuńciem czy Tymoszkiem. Synkowe imieniny obchodziliśmy hucznie, głównie dzięki Dziadkom, którzy nie przepuścili okazji, by wnuka obdarować prezentami. Babcia upiekła specjalnie dla Tymka czekoladowy tort z wiśniami i po raz pierwszy w swoim siedemnastomiesięcznym życiu Syn nasz miał niepowtarzalną okazję skosztowania czekolady! Tymek dostał przewspaniały samolot zdalnie sterowany, który wydaje dźwięk prawdziwie startującego plejna. Od nas otrzymał książeczkę z serii Mały Chłopiec, Karetka Mietka, w związku z fascynacją pojazdami na sygnale. Tymek jest obecnie na etapie ijoijo. Podczas każdej wycieczki rowerowej, przejeżdżamy obok szpitala, aby obejrzeć ambulanse. Bajka Strażak Sam jest hiciorem, głównie piosenka na wstępie, Syn domaga się puszczania jej kilkakrotnie. Od drugich Dziadków Tymek dostał wóz strażacki oraz pieska Fisher Price, którego z zadowoleniem prowadza na sznureczku po całym mieszkaniu.  Ostatnie zdjęcie perfekcyjnie oddaje zadowolenie Tymka po imieninowym dniu!