synkowo

synkowo

sobota, 31 marca 2012

Poranki.

Od ponad miesiąca Synko przesypia całe noce, zwykle o 20 jest już nakarmiony i śpi. Budzi się różnie, początkowo zdarzało się Jemu spać do 8 rano!, teraz wstaje pomiędzy 6 a 7. Od razu nawołuje ze swojego pokoju, aby wyciągnąć Go z łóżeczka. Wtedy Mama lub Tata zaspani kroczą na ratunek Synowi. Tymko przyniesiony do naszego pokoju, wdrapuje się na łóżko i przytula nas, całuje i łazi po nas. Uwielbiam te wspólne poranki. Gdy już wystarczy Jemu czułości schodzi na podłogę i rozpoczyna zabawę. Wyciąga zabawki z pudła, kładzie je na łóżku, nosi, przekłada, włącza melodyjki, podśpiewuje. Bawi się tak sam ponad pół godziny, dopóki nie wstaniemy. Ostatnio naszło nas na przemyślenia, jak to będzie, gdy Tymek zacznie mówić. I tak jak szkoda nam było, że szybko wyrósł, tak tego słownego porozumiewania się z Synem nie możemy się doczekać.




czwartek, 29 marca 2012

Szczepienia.

Gdy byliśmy ostatni raz na szczepieniu w piątym miesiącu życia Syna pielęgniarka pożegnała nas słowami: Następnym razem, gdy do nas przyjdziecie, Tymek sam już wejdzie do sali szczepień. Wtedy wydało mi się to nierealne i niesamowicie odległe. A jednak-minęło jak z bicza strzelił! Będąc w ciąży konsultowałam się z położną, teściową mej przyjaciółki, która uspokoiła moje obawy związane z porodem, połogiem i doradzała także w kwestii szczepień. Ponieważ i ja i moja Mama, która jest przedszkolanką, pracujemy z dziećmi, Tymko znajduje się w grupie zwiększonego ryzyka jeśli chodzi o choroby. Poza tym, chcielibyśmy, aby w wieku lat trzech poszedł do przedszkola. Zcydowaliśmy się zaszczepić Tymka na pneumokoki, rotawirusy, ospę oraz szczepionką skojarzoną 6 w 1. Absolutnie nie żałuję tej decyzji. Nie trafiają do mnie argumenty rodziców, którzy twierdzą, że szczepienia są nieskuteczne, szkodliwe itd. Owszem, nie chronią przed wszystkimi szczepami bakterii, ale przed tymi najczęściej występującymi tak. W większości dużo bardziej rozwiniętych krajów niż nasz takich jak Anglia, Stany czy Kanada szczepienia te są ujęte w kalendarzu szczepień i tym samym nieodpłatne. Nie da ukryć, że ceny tych szczepień w Polsce są potwornie wysokie. Do tej pory wydaliśmy prawie dwa tysiące złotych, a to jeszcze nie koniec. Doszliśmy jednak do wniosku, że zdrowie Syna warte jest takiego wydatku. Od 30.09.2011 roku wszystkie dzieci urodzone przed 37tc. lub z niską masą urodzeniową tj. do 2500 kg będą szczepione na pneumokoki bezpłatnie. To pokazuje też, jak ważne jest to szczepienie i jak wiele dzieci choruje, gdyż bardziej opłaca się szczepić niż leczyć. Tymek urodził się w 35tc., ale jeszcze się wtedy nie załapał. Nasze dzisiejsze szczepienia na odrę, świnkę i różyczkę (3w1=refundowane)  oraz na ospę wietrzną (nierefundowane) odbyły się bez większej histerii. Nastawiałam się na płacz, natomiast przy pierwszym wkłuciu Synko nawet nie zauważył i nie poczuł igły, zaś przy drugim lekko zapłakał, dosłownie przez kilka sekund.Same szczepienia przyćmiło jednak inne wydarzenie. W oczekiwaniu na wejście do pediatry Tymko spacerował wzdłuż krzeseł w poczekalni i jedno z nich nie miało przykręconego siedzenia. Synko oparłszy się o nie, przewrócił się i uderzył, nabijając sobie niezłego guza. Uderzył się o metal, całe szczęście, że nie w oko, a nad nim. I tu niestety był płacz i lament, którym się wcale nie dziwiłam, bo naprawdę mocno przydzwonił. Tak więc pierwszy guz zaliczony. 






wtorek, 27 marca 2012

Syn.

Jeszcze na długo przed ciążą zdarzało nam się poruszać temat dzieci i rodzicielstwa, gdy spotykaliśmy się by wypić piwo z przyjaciółmi. Reakcja mężczyzn była zgodna i rzadko podlegała dyskusji: córki będą trzymane pod kloszem, nie będą piły, paliły, wychodziły na dyskoteki czy sprowadzały chłopaków do domu. Żadnych wyzywających strojów, mocnego makijażu i podejrzanego towarzystwa. Za to syn, a co tam, czasem wypije piwko z tatą, trochę taryfy ulgowej. Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że większość mężczyzn marzy o synu. I nie chodzi tu tylko o zachowanie nazwiska w celu przedłużenia rodu, ale o te męskie wspólne sprawy. Tata Tymka ciągle pyta, kiedy będzie mógł zabierać go na wycieczki do lasu czy do garażu. Wręcz nie może się tego doczekać. Gdy mój Tata dowiedział się o ciąży, pierwszymi słowami jakie wypowiedział oprócz gratulacji były: Oby był chłopiec! Nie kryłyśmy z moją Mamą zdziwienia, gdyż ma już wnuka 3 letniego, ale szybko znalazł argumenty, by kolejny był także płci męskiej. Bo na ryby będzie ich zabierał, bo razem będą piłkę kopać...Nie podlega jednak dyskusji to, że ojcowie córki swe bardziej rozpieszczają, czego ja jestem najlepszym przykładem. Brat mój był synkiem mamusi, ja córeczką tatusia. Będąc przekonana, że urodzę córkę, po stwierdzeniu płci i słowach lekarki są klejnoty, będzie chłopiec! spojrzałam na I. i zobaczyłam radość i dumę. 





niedziela, 25 marca 2012

Aktywnie.

To był zdecydowanie aktywny weekend. W sobotę ponownie spędziliśmy z Tymkiem większość dnia na świeżym powietrzu, spacerując wózkiem, za rączkę i szalejąc na placu zabaw. W niedzielę zaś rodzinnie wybraliśmy się do mini zoo. Niedziele to czas, gdy spędzamy czas we troje. Gdy tylko sprzyja aura pogodowa organizujemy sobie czas poza domem, w lesie, nad jeziorem. Mini zoo okazało się świetną atrakcją dla Syna. Z niemałym zaciekawieniem oglądał kolejne zwierzaki, wskazując na nie palcem i wydając okrzyk zachwytu, trudny do opisania. Wyrywanie trawy też było niezłą frajdą. Synko nieźle zmęczył się spacerem i zwiedzaniem, więc gdy następnie dotarliśmy nad jezioro, po skonsumowaniu chrupaczka ryżowego, padł jak kawka i przespał godzinny spacer po lesie. Jak się okazało, ta wycieczka plus zmiana czasu zmęczyła nie tylko Syna, ale i rodziców, bo po obiedzie u Dziadków, powróciwszy do domu pospaliśmy się we troje na kanapie. To był bardzo udany, aktywny weekend!









piątek, 23 marca 2012

Spacerowo - T-shirtowo.

Nareszcie piękna wiosna zagościła u nas! Uwielbiam wiosnę i słońce! Korzystając z przepięknej pogody postanowiłam wziąć dzień wolny w ramach opieki nad dzieckiem. Przespacerowaliśmy z Tymkiem pół dnia. Najpierw sami, później w towarzystwie dwa miesiące młodszego kumpla i Jego Mamy. Zdecydowanie bardziej pasują nam wspólne spacery i pogaduchy. Dziś po raz pierwszy byliśmy też na placu zabaw i mogę stwierdzić, że Tymko polubił huśtanie się! Wszystkim mieszkającym w Anglii szczerze zazdroszczę tego, że place zabaw są bezpiachowe. Nasza dzisiejsza wizyta skończyła się piachem w butach i piachem w smoczku od butelki z wodą, która spadła. W związku z wiosenną aurą, nabyłam Synowi kilka T-shirtów z niezawodnego i niestety niedostępnego w naszym kraju NEXTA. Ubrania nextowe nie dość, że są rewelacyjnie jakościowe, nieznieszczalne, to jeszcze naprawdę piękne. Mają znakomity wybór. T-shirty, które zamówiliśmy są mięciutkie, niezwykle przyjemne w dotyku. Jakież  było też moje zdziwienie, gdy policzyli nam zero złotych za przesyłkę, a po trzech dniach pan kurier z DHL zapukał do drzwi z paczuszką. To się nazywa obsługa!






wtorek, 20 marca 2012

Prezentowo.

Z okazji pierwszych urodzin Tymka odwiedziliśmy też Jego Pradziadków. W związku z tym, że są już wiekowi, nie chcieliśmy ich ciągnąć na przyjęcie, więc zamówiłam dwa dodatkowe torty i spędziliśmy z Synem czas u jednych i drugich. Tymko dostał „trochę” gotówki. Postanowiłam nie wpłacać jej na konto Syna, lecz od razu zakupić konkretne prezenty. Od dłuższego czasu przymierzałam się do kupna kolejnego kompletu pościeli. Wybór padł na niezawodną pościel Blanca-baby, której mamy już dwa komplety i świetnie się sprawdzają. Pościel jest niezwykle ładna (wybraliśmy wzór w sowy), ale przede wszystkim ze świetnej jakości francuskiej bawełny. Zmieniam pościel Syna praktycznie co tydzień, a ona choć często prana, nadal jest jak nowa, nie mechaci się, nie blaknie. W związku z tym, że szykuje się sezon wiosenno-letni, a tym samym będziemy dużo spacerować wynalazłam w sieci pudełeczka na żywność dla maluchów. Małe pojemniczki tum-tum są rewelacyjne, piękne zdobnictwo, cztery różne wielkości, do których można spakować zarówno owoce jak i chrupaczki, których Tymko jest ostatnio wielkim fanem. Plusem pudełek jest także to, że bardzo łatwo się otwierają. Z myślą o przyszłości przedszkolnej Syna, będzie On mógł zabierać w nich przekąski. Tymka dieta jest coraz bardziej urozmaicana, je On sporo produktów z „dorosłego” stołu i jak dotąd wszystko Jemu smakuje. Ostatnio wypróbował ryż, makaron, kluski na parze, ziemniaczki z jogurtem, potrawkę z kurczaka, pierogi, kopytka, klopsiki z indyka. Staramy się nie solić, na przykład gotując ziemniaki solimy na samym końcu. Warzywa też uwielbia, robimy brokuły i marchewkę na parze, wcina, że hej! Nawiązując do „dorosłości” Synkowej, zakupiłam także zestaw do jedzenia, miseczkę i talerz. Nie mogłam się zdecydować na wzór, więc wzięłam dwa różne. Zakupy w sklepie Tublu uważam za bardzo udane. Na pewno jeszcze się na coś skuszę w najbliższej przyszłości.  





piątek, 16 marca 2012

Przycisk.

Synko kilka dni temu posiadł całkiem nową umiejętność precyzyjnego naciskania przycisków. Zabawnie to wygląda, gdy szykuje ten swój mały paluszek i naciska w skupieniu. Wszystkie melodyjki na autku poszły w ruch. DJ Tymo potrafi stać przy samochodzie pół godziny i zmieniać muzykę co kilka sekund. Potańcuje przy tym żwawo i cieszy się, że hej! Wczoraj na przykład dwukrotnie spauzował mi zmywarkę w trakcie cyklu mycia.    

A już w niedzielę czeka nas podróż na Mazury. Nareszcie zobaczymy nowych kuzynków! Tymko zostaje z Dziadkami, gdyż wracamy tego samego dnia, więc nieludzkie byłoby trzymanie go dwanaście godzin w aucie.




czwartek, 15 marca 2012

Zakupowo.

Z okazji zbliżającej się wiosny oraz szybkiego przyrostu Syna zebrało mi się na zakupy. Wchodzimy w rozmiar 86, tradycyjnie pakujemy co za małe i wywozimy do Babci. Regał w dawnym pokoju Taty przeznaczony na Tymkowe łachy przestaje wystarczać. Ale co tam, kartony się dokupi. Ważne, by Syn miał w czym chodzić, czyż nie? :) Za cel zakupowy obrałam lżejszą kurtkę i czapkę, reszta trafiła się po drodze, na wyprzedażach lub za bardzo przyzwoitą cenę, to się skusiłam.








                         

środa, 14 marca 2012

Trzydniówka.

Gorączka, biegunka i marudzenie Syna nie były związane tylko z zębami, tak jak nam się wydawało. Następnego dnia po przyjęciu, późniejszym popołudniem, złe samopoczucie Tymka powróciło. W nocy Jego temperatura ciała przekraczała 39 stopni. Biedak był rozgrzany jak piec, wzięliśmy Go do swojego łóżka i głaskaliśmy, uspokajaliśmy, gdy budził się z krzykiem. Przestraszyłam się nie na żarty, pierwszy raz widziałam Go w takim stanie. Wczesnym rankiem wstaliśmy, zadzwoniłam do pracy, że nie przyjdę i po półgodzinnym wydzwanianiu do przychodni udało nam się zarejestrować do pediatry. Zabawne było, gdy Tymko sam wmaszerował do gabinetu! Toż to tak niedawno wnosiłam tam noworodka! Przebadany, zważony, obejrzany- diagnoza- ZĘBY! Zalecenie podawania paracetamolu w czopkach w razie gorączki i osłonowo kropelek. Syn marudził kolejne popołudnie, lecz noc była spokojna, cała przespana, bez temperatury. Rano przy ubieraniu Tymka zaobserwowałam wysypkę. Początkowo na brzuchu, wyraźne, czerwone kropki- mnóstwo! W ciągu dnia zaczęła się rozprzestrzeniać na plecy, głowę, twarz. Powiązałam to z jedzeniem. Od razu dzwoniłam do Mamy, żeby sprawdziła skład słoiczka, który dostał dzień wcześniej, gdyż była to nowość po 12 miesiącu. Ale nic nie wydało się podejrzane. I wtedy koleżanka z pracy, Mama dwójki chłopców zasugerowała, że to może być trzydniówka. Wszystko się zgadzało, trzy dni gorączki, biegunka i wysypka. Owszem, zbiegło się to z pojawieniem czwórki (nie kła, jak pierwotnie myślałam), lecz wszystkie objawy wskazują, że to trzydniówka. Kolejne dni Tymko spędzi w domu, dopóki wysypka nie zniknie. Na szczęście humor synkowy powrócił, nareszcie może pobawić się urodzinowym balonikiem i pełzać przez tunel, choć podchody do niego trwały ponad trzy dni.  




niedziela, 11 marca 2012

Przyjęcie.

Przygotowanie do przyjęcia trwały od wczesnego ranka. Strojenie, gotowanie, odbiór torta i kwiatów. Nerwy były, oj były. Szczególnie, gdy okazało się, że gerbery, które zamawiałam są różami, a tort Syna ozdobiony jest na różowo! Owszem, prosiłam o tort malinowy, ale nie pomyślałam, że będzie w różu! Uspokajała mnie moja Mama, słusznie przekonując, że to nic nie znaczące szczegóły. Przyjęcie rozpoczęło się o 15.00 obiadem jednodaniowym. Już w trakcie obiadu Tymek był dziwnie marudny, cały czas stękał, popłakiwał, co jest do Niego zupełnie niepodobne. Myślałam, że może jest zmęczony, nadmiar wrażeń, dużo ludzi. Postanowiliśmy podać tort, żeby jubilat miał okazję zdmuchnąć świeczkę. Tymek spisał się na medal, choć nie od razu się udało, po kilku próbach Synko pięknie poradził sobie z płomieniem. Poza tortem były też dwie blachy ciasta, które upiekła druga Babcia, co było grubą przesadą, bo wszyscy byli pełni, że hej! Niedługo po tym goście obsypali Tymka prezentami. Otrzymał:

-tunel do przechodzenia (hit! Tymko uwielbia się przeciskać i czołgać)
-pociąg Thomas the Tank- świecąci jak latarka i wydaje super dźwięki
-książeczkę „The very hungry Caterpillar” wraz z gąsienicą
-bluzę w czachy
-pidżamkę z motywem Hockey (ku uciesze Taty, wielkiego fana)
-kapcie Befado
-koszulkę Reserved
-swoje pierwsze Lego (które troszkę poczeka, chyba że Tata się pierwszy dorwie)

Tymek wyglądał coraz gorzej, był rozpalony, pojawiła się gorączka. Szybka diagnoza-ząb! Kieł, który próbuje się przebić. Zaaplikowałam Jemu Viburcol, żeby się tak biedak nie męczył. Dzięki czopkowi gorączka ustąpiła i Synko zasnął na godzinę. W tym czasie podaliśmy sałatki i zimne przekąski. Po drzemce stan Tymka niestety znów się pogorszył, cały czas go nosiliśmy, płakał, przytulał się i strasznie marudził. Gdy pojawiła się biegunka byłam już pewna, że to zęby. Jak na złość, dały się Jemu we znaki w tak ważny dzień. Po 20.00 Tymek zasnął, a my świętowaliśmy jeszcze przez dwie godziny. Synko przespał całą noc i obudził się w znakomitym humorze. Goście w ramach podziękowań otrzymali małe pudełeczka, w których była czekoladka i dwa różne zdjęcia Tymkowe w formacie portfelowym. Pierwsze urodziny uważam za udane, pomimo iż Jubilat zaniemógł. Takich sytuacji nie da się niestety przewidzieć, liczę na to, że za rok już w pełnym uzębieniu Tymek będzie w pełni sił!








Rok.

Rok temu zmieniło się moje życie. Rok temu zostaliśmy rodziną. Najpiękniejszy rok w moim życiu. Chciane i wyczekane dziecko to najcudowniejszy prezent od losu. Wszystkiego Najlepszego Synku!







czwartek, 8 marca 2012

Trzy.

To samo studio. Dwanaście miesięcy później. Trzy dni do roku. Czas refleksji.




                                                   www.zakladfotograficzny.com

Papier.

Dwa razy w tygodniu zaczynam pracę o 10 i Synko już wtedy nie śpi. Żeby się wykąpać muszę Go czymś zająć i tak było i tym razem.. Włożony do łóżeczka dostał książki i pięknie się nimi zajął. Matka nieświadoma niczego zdążyła nie tylko się umyć, ale i wklepać krem, nałożyć odżywkę na włosy, posegregować pranie i zadowolona, że Syn tak cichutko siedzi zajrzała tylko na moment do Jego pokoju. Dziwna cisza wydała się podejrzana, a zaciśnięta buzia jeszcze bardziej. Oczom moim ukazał się widok zupełnie wyrwanej z okładki książki i kawałki papieru. Sporo w nich było w buzi Tymka, który uścisk szczęki ma nieczego sobie, bo nieźle się namęczyłam, żeby je wyjąć. Zapewne już wcześniej sporo przeżuł i połknął! Synko lubuje się w papierze, gdy tylko dopadnie chusteczki higieniczne, to je zjada, ale nie pomyślałam, że może zeżreć książkę w twardej oprawie. Tym samym czytanie bez nadzoru już nie będzie miało miejsca.

Wczoraj Tymek zyskał dwóch nowych kuzynów w pierwszej linii. Ciocia Basia wydała na świat w 37tc. Jasia i Franka. Urodziła ich naturalnie, czym wzbudziła mój podziw. Gdy moja Mama powiedziała mi, że moja Bratowa płakała, gdy usłyszała, że urodziłam, byłam zdziwiona. Gdy ja dowiedziałam się, że Basia urodziła, oczy zaszły mi łzami i zrozumiałam, że matczyna solidarność ma ogromną moc. Przypomina się nam własny poród i wszystkie emocje z nim związane. Niezapomniane i najcudowniejsze emocje.






poniedziałek, 5 marca 2012

Sześć.

Pozostało sześć dni do urodzin Tymka i jestem coraz bardziej podekscytowana. Wszystkie ozdoby kupione, menu ułożone, tort zamówiony. Synko przeszedł kilka lekcji zdmuchiwania świeczki i robi to w tak komiczny sposób, że boki zrywam. Początkowo patrzył w płomień jak zahipnotyzowany, później próbował zdmuchiwać nosem, a po kilku dniach nareszcie załapał, żeby nabrać trochę powietrza. Cieszę się na ten dzień, na spotkanie z rodziną i przyjaciółmi. W niedzielę o 16.40 przytulę mocno Synka i pewnie się wzruszę, choć na pewno nie tak jak wtedy, gdy położono mi go na piersi i nie mogłam opanować płaczu szczęścia.  





piątek, 2 marca 2012

Zboczenie zawodowe.

To tak już chyba jest, że z racji wykonywanych przez nas zawodów jesteśmy bardziej przeczuleni na pewnych punktach. Czyż nie jest tak, że dentysta zawsze patrzy na zęby innych, a mechanik przy okazji otwiera maski samochodów znajomych, żeby tylko zerknąć? Myśląc o Tymku jako o uczniu, zastanawia mnie kilka rzeczy. Jakim wtedy będę rodzicem? Czy sama będąc belfrem będę zadowolona z pracy innych belfrów uczących Jego języka obcego? Czy zboczenie zawodowe, które na co dzień nieodłącznie mi towarzyszy będzie wkradać się także w Jego szkolne życie? Czy widząc, że ktoś popełnia jakiś błąd, na przykład w wymowie, na punkcie której mam hopla będę w stanie zagryźć zęby i nie interweniować? Bo przecież tak łatwo nauczyć się z błędem, a tak trudno to później wykorzenić. Coraz częściej zdarza mi się mówić do Syna po angielsku, od kiedy stał się komunikatywny widzę, że reaguje i nasłuchuje. Najlepiej wychodzi nam Timothy, come here lub stop shouting, gdy nie może czegoś dostać :) Na hasło kiss całuje mnie w usta, czym rozczula Matkę swą do granic możliwości. Do pół godziny dziennie oglądamy Baby TV po angielsku, gdzie lecą głównie piosenki, do których Synko tańczy, a my z Tatą przyśpiewujemy, bo znamy je już na pamięć. Flashcards zakupione Paperchase z myślą o „moich” 5 latkach  zostały przejęte przez Syna. Rozrzuca je, przekłada, nosi i ma przy tym radości co niemiara. Będziemy się uczyć przez zabawę. Bo im wcześniej, tym lepiej. Widzę to po swoich uczniach.