synkowo

synkowo

piątek, 29 czerwca 2012

Gotowość.


Czy istnieje gotowość do posiadania dzieci? Czy tak naprawdę kiedykolwiek jesteśmy w stu procentach przekonani, że to TEN moment, by je mieć? W naszym przypadku decyzja o posiadaniu potomstwa była przemyślana, a z drugiej strony spontaniczna. I. przez jakiś czas wspominał mi, że może czas na dzieci, ja natomiast traktowałam to jako żarty. Przez długi czas utrzymywałam, że powiększeniem rodziny zajmiemy się przed trzydziestką, najpierw studia, praca, mieszkanie. W czerwcu 2010 roku wybraliśmy się nad morze. Oglądaliśmy zachód słońca na plaży, piliśmy piwo. Przed nami siedziała rodzinka, małżeństwo z synem Aleksandrem, na oko miał 15-20 miesięcy. To był punkt zapalny. Patrzyłam na nich i wyobraziłam sobie nas jako rodzinę. Nas z małym dzieckiem. Nagle poczułam nieodpartą chęć bycia Mamą, która już mnie nie opuściła. W sierpniu byłam już w ciąży. Po dwóch miesiącach starań, robienia testów i obsesyjnego myślenia, że już chcę, teraz, nagle, zobaczyłam dwie kreski. Tymoteusz urodził się miesiąc przed moimi dwudziestymi szóstymi urodzinami. W czerwcu 2011 roku spędziliśmy wakacje nad morzem, w tym samym miejscu, już we troje. Patrząc z perspektywy minionego czasu mogę rzec, że byliśmy gotowi, by zostać rodzicami. I że moment był idealny. Teraz mając prawie szesnastomiesięcznego Syna jesteśmy gotowi na kolejną zmianę. Za trzy miesiące będziemy małżeństwem.




wtorek, 26 czerwca 2012

Podziękowania.

Tymek ma to szczęście posiadać dwie wspaniałe Babcie. Dzięki Nim mogłam wrócić bez obaw do pracy. Dzięki Nim mogliśmy i nadal możemy prowadzić życie towarzyskie i mieć czas tylko dla siebie. Zawsze chętnie zostają z Tymkiem. Po całym roku, w którym obie Babcie spędziły mnóstwo czasu podczas opieki nad Synem, czuliśmy się w obowiązku by Im podziękować. Akcentem osobistym miał być porcelanowy kubek z Lubiany dla Najukochańszej Babci pod Słońcem. Wino, kawa, czy słodycze prędzej czy później znikną, a miła pamiątka pozostanie. W ulubionej kwiaciarnia zapakowano mi prezenty i oto mamy podziękowania. Choć ten gest i tak nie jest w stanie wyrazić naszej wdzięczności za pomoc, którą otrzymujemy od Tymkowych Babć.




niedziela, 24 czerwca 2012

Inna i poprawiny.


W sobotę bawiliśmy się na weselu u mego najbliższego Kuzyna. Tymko nocował po raz pierwszy u Babci Eli, która na co dzień opiekuje się Synem. Stwierdzam, że jestem inna. Inna niż inne Mamy. Przez cały dzień i także noc ani na chwilę nie przyszło mi przez myśl dzwonić, by dowiedzieć się, jak Synko się miewa. W przeciwieństwie do Taty, który kilkakrotnie sięgał po telefon i któremu musiałam wyperswadować stresowanie Dziadków, ani przez moment nie pomyślałam o dziecku. Bawiłam się wyśmienicie i wiedziałam, że jest w dobrych rękach. Ani trochę się nie martwiłam. Ani trochę nie rozpaczałam, że oddałam Syna na 24 godziny. Postanowiliśmy natomiast zabrać Tymka na poprawiny. Nasza rodzina jest dość liczna, więc małych dzieci nie brakuje. Syn jak w transie biegał za balonami, tańczył, gdy tylko usłyszał muzykę, śmiesznie zginając kolanka i podrygując z uśmiechem. Zbierał kamyki, dał się wyprzytulać całej familii i miał okazję z bliska zobaczyć kucyka w pobliskiej hodowli koni.






czwartek, 21 czerwca 2012

Truskawki i przekąski.


Truskawka to zdecydowanie mój ulubiony owoc. Zawsze z niecierpliwością oczekuję sezonu truskawkowego, a gdy już nadejdzie, kilogramami znoszę truskawy do domu, w nadziei, że się najem na zapas. Nadaremnie, gdyż ciągle jest mi mało. Syn nasz również stał się wielkim entuzjastą truskawek. Początkowo testowaliśmy brak alergii, na szczęście z pozytywnym skutkiem. Co dzień więc Synowi serwuję kilka truskawek do samodzielnej konsumpcji. Ostatnio dostaliśmy sporo z własnej uprawy, które smakują wyśmienicie. Od niedawna próbujemy znaleźć sposoby na szybkie i zdrowe przekąski. Bardzo fajne okazały się płatki zbożowe na sucho, oczywiście pełnoziarniste. Syn nigdy nie będzie jadł czekoladowych kuleczek, słodzonych kolorowych płatków produkowanych dla dzieci, które puchną w żołądku i nie mają w sobie nic z pożywnego posiłku. Jeśli macie jakieś pomysły na zdrowe przekąski, prosimy o podzielenie się nimi.




wtorek, 19 czerwca 2012

Nałóg i zaskoczenie.

Obserwuję u siebie pogłębiający się nałóg kupowania dla Syna. Zauważam, że stojąc przed regałem i zastanawiając się, czy kupić T-shirt, bo przecież tak bardzo mi się podoba i Syn wyglądałby w nim cudownie, zaczynam szukać powodów, dla których to zrobić. Najpierw oceniam zawartość szafy. No tak, Syn ma ponad dwadzieścia T-shirtów w rozmiarze, który aktualnie nosi. Lecz już za chwilę myślę sobie: przecież ten T-shirt kosztuje tyle co kawa, którą wczoraj wypiłam, czy sałatka, którą zjadłam. I biorę! Koszulka ze Smyka w czachy ląduje w kasie. W ciągu ostatnich dwóch tygodni Tymko wzbogacił się o trzy pary nowych butów. Wprost uwielbiam trampki u małych chłopców! Ich widok rozbawia mnie i rozczula. Wylicytowałam na allegro dwie pary Conversów dla Syna, krótkie-szare i dłuższe-czerwone, te drugie w większym rozmiarze. Stan idealny, wyglądają, jak nigdy nie noszone. Szaraki Synek już przetestował, zdaje się je lubić, najbardziej sznurówki! Przyleciały do nas też Nextowe zapinane na rzepy trampy, baardzo fajne, choć te będą musiały poczekać miesiąc lub dwa, aż stopa nieco urośnie. A rośnie w tempie ekspresowym, właśnie wychodzimy z rozmiaru 21. Dzisiejszego poranka zaskoczenie, radość i duma zagościły u nas. Krzątając się po mieszkaniu próbowaliśmy zająć czymś Syna, przynosząc jemu kilka zabawek, w tym klocki. Nagle zauważyliśmy, że Synko bez niczyjej pomocy powkładał klocuchy do odpowiednich otworów! Nasze zdziwienie nie miało granic! Sam! Owszem, kilkakrotnie pokazywaliśmy jemu jak to robić, lecz klocki służyły bardziej do rozrzucania niż ich pierwotnego przeznaczenia. Zdążyłam pstryknąć fotkę, nie spłoszywszy Syna. Zdolniacha!











sobota, 16 czerwca 2012

Frajda.


Gdybym miała wymienić dwie rzeczy, które większość dzieci lubi byłyby to woda i piasek. Dzisiejszy dzień spędziliśmy pod hasłem: frajda, czyli do woli piasku i wody. Tymko po raz pierwszy wrzucony do basenu wydawał okrzyki zachwytu, chlapał i śmiał się, że hej! Pozwoliliśmy jemu samemu zdecydować, kiedy z wody będzie chciał wyjść, podobnie z zabawą w piasku. Piach rozrzucał łopatką, rozsypywał rękoma, mieszał z wodą i kamykami. Wspaniale było patrzeć na niego bawiącego się, szczęśliwego, beztroskiego.





czwartek, 14 czerwca 2012

Pranie.

Nie bez powodu Tata mówi na mnie mrówka. Od szóstej rano sprzątanie, gotowanie, Syna przygotowywanie. Przed ósmą wstawiłam pranie. Po kilku minutach usłyszałam dziwne uderzanie w bębnie. Zainteresowana, próbowałam dociec cóż to może tak stukać. Na darmo, gdyż nic nie dojrzałam. W obawie przed uszkodzeniem bębna, gdyż odgłos zdawał się nasilać, odwirowałam pranie. A oto co znalazłam! Pilot od DVD! Synko musiał go upchnąć niezauważalnie, a że pralkę mamy w kuchni, nie może być cały czas zamknięta, bo nie schnie w środku. Synu, ty to jesteś pomysłowy! I że niby taki niewinny i słodki. Eheee.

Aktualizacja: po dwóch dniach spędzonych na suszarce do naczyń pilot jakby nigdy nic nadal działa. Chapeau bas dla Sony! :)






wtorek, 12 czerwca 2012

Kły.


Przechwaliłam Syna w bezbolesnym i bezproblemowym ząbkowaniu. Od dwóch tygodni dziecku memu wyrzynają się górne kły. Biedak ślini się jak nigdy, śliniaki powróciły do łask. Kilka dni utrzymywała się gorączka powyżej 39 stopni, zbijaliśmy ją czopkami. W ostatnim tygodniu przez około sześć dni Syn nie chciał jeść. Jakakolwiek próba podania jemu pokarmu, czy to zupy, deseru czy obiadku kończyła się fiaskiem. Buzia zasłonięta rękoma i brak jakichkolwiek szans na zachęcenie go do jedzenie. Mleka nie dopijał, akceptował tylko wodę. Katar z nosa leci jak woda, już ponad dwa tygodnie. Biegunka też nie odpuszcza. Wczoraj Synko dał sobie zajrzeć do paszczy i jest! Nareszcie jeden kieł już się przebił, drugi jeszcze walczy. Tak to dwanaście zębów wyszło całkiem gładko, a trzynasty okazał się pechowy i upierdliwy. 



poniedziałek, 11 czerwca 2012

Piętnaście.

Upływający błyskawicznie czas przestaje mnie dziwić. Już nie żałuję, że Tymek nie jest niemowlakiem. Cieszy mnie każdy kolejny miesiąc. Dziś Syn kończy piętnasty. Już świadomie nazywa członków rodziny: Ma-ma, Ta-ta i Ba-ba słyszymy co dzień. Pięknie je, potrafi dłuższą chwilę bawić się sam. Nareszcie reaguje na nie wolno, co ogromnie nas cieszy, bo opłaciło się nie odpuszczać, nawet gdy wcześniej i tak robił swoje. Rozumie więcej niż nam się wydaje. Zdania, polecenia, wyrazy. Nie jest bez wad, gdy ma gorszy dzień, choć zdarza się to bardzo rzadko, potrafi marudzić lub wymuszać płaczem, ale wie, że z nami nie wygra. Parę lat temu spacerując z I. spotkaliśmy jego znajomego z dzieckiem. Powiedział wtedy: Też sobie sprawcie, zobaczycie ile radości. I widzimy. I nadziwić się nie możemy jak wesoło jest z Nim i jak musiało być nudno bez Niego.


piątek, 8 czerwca 2012

Ostatnio.

Ostatnio Syn: rozwinął folię aluminiową przez całą kuchnię i pokój  i szelestem tym zbudził Matkę swą po 6 nad ranem i zmusił ją do wstania, w celu zwinięcia srebrnego dywanu; wygryzł kawałek silikonowego ustnika od kubka niekapka, robiąc z niego w ten sposób kapek, przeżuł go i połknął; wypił sok ze świeżo wyciskanych grejfrutów nie skrzywiwszy się przy tym ani przez moment; powąchał piwo w szklance i wzdrygnął się przy tym kręcąc głową i zmarszczył twarz, chcąc chyba powiedzieć "fuj" lub "ble"- czynność tą powtórzył kilkakrotnie, pomimo ciągłego obrzydzenia; po raz pierwszy siedział na tatowym motocyklu i widząc takowe na ulicy zawsze mówi "brrrr ta-ta". Ostatnio Syn bawi nas i zaskakuje coraz bardziej, każdego wieczora zasypiając wspominamy jego pomysły i dokonania i śmiejemy się i nadziwić wciąż nie możemy, jakie cudowne mamy dziecko!



wtorek, 5 czerwca 2012

Sen.

Jeszcze przed ukończeniem roku Syn zaczął przesypiać całe noce. Oczywiście cieszyłam się bardzo, pobudka nocna, nawet jedna, sprawiała, że mimo wszystko byłam lekko niedospana. Sielanka trwała dwa miesiące, do czasu, gdy nie przenieśliśmy się na jedną noc do Dziadków, gdy Tata wyjechał. Od tej pory Syn nie tylko budzi się na mleko około 1-2 w nocy, ale potrafi kilkakrotnie w nocy krzyczeć, rozbudzać się, czasem walczyć, by wyjąć go z łóżeczka, bo akurat ma ochotę na zabawę. Oczywiście są noce, gdy obudzi się raz, ale są i takie, gdy uczyni to 4-5 razy. Nie wiem, czym to jest spowodowane, być może przestraszył się, śpiąc u Dziadków. Oczywiście z anielską cierpliwością wstaję do niego, przykrywam go, odkładam, głaszczę po główce czy pleckach, czasem wystarczy, że usiądę przy łóżeczku i w sekundę zasypia. Poza tym doszły wieczorne  problemy z zasypianiem. Myślę, że przez to, że jest długo jasno. Tymek zawsze zasypiał automatycznie po wypiciu mleka najpóźniej o godzinie 20. Ostatnio jednak po opróżnieniu butelki wstaje, rozgląda się, przemieszcza, rozmawia, staje na głowie, śpiewa i kombinuje, ile się da, byleby tylko nie spać. Trwa to nawet godzinę, więc zdarza się, że zasypia o 21. Przyzwyczajeni do długich wolnych wieczorów dwoimy się i troimy, by szybciej zasnął, na zmianę testując komu się skuteczniej uda. Przyznam, że Tata wygrywa! W ciągu ostatnich kilku tygodni Syn pokochał misie, dopomina się, by dać je jemu do spania głośnym "eeee" wskazując palcem. Tym samym ukochany Pajacyk, który zawsze z nim spał, ma towarzystwo.









niedziela, 3 czerwca 2012

Przebieralnia.


Po pierwszy egzemplarz Przebieralni leciałam do Empiku jak na skrzydłach, w obawie, że już go nie zdobędę. Ale był, nowy, pachnący drukarnią. W domu z niecierpliwością zasiadłam do lektury i byłam zachwycona! Po pierwsze to zdecydowanie magazyn dla mnie. Kto inny jak nie ja uwielbia kupować ubrania dla Syna, ku niezadowoleniu Taty, chowam je po szafkach, bo zwykle kupuję na zaś. Mężczyźni zdecydowanie nie rozumieją kobiet w kwestii zakupów. No bo przecież po co Tymkowi dwadzieścia T-shirtów, tyleż samo bodów i połowę z tego spodni? Wystarczyłyby dwie koszulki plus dwie pary spodni i już jest się w co ubrać. Wyszukiwanie ciekawych części garderoby dla Tymka sprawia mi niesamowitą przyjemność. Zwykle kupuję w promocji, czekam na okazje, gdyż widzę w jakim tempie Syn z ubrań wyrasta. Ale faktem jest, że gdy już Syna ubiorę, Tata pochwali. Wracając do Przebieralni: po pierwsze, ubrania są posegregowane w niezwykle ciekawy sposób. Ku memu zaskoczeniu, wiele z nich mamy już w swojej szafie! Po drugie są tam też bardzo fajne, zabawne felietony. Po trzecie genialna wkładka czytelnicza o książkach dla najmłodszych w wykonaniu blogowych Koleżanek Zezulli i Olgi. Po czwarte cena! Bardzo przystępna, staję pierwsza w kolejce po prenumeratę! Tymko nie byłby sobą, gdyby też Przebieralnia nie prześledził, ale pilnowałam, by nie pogniótł, bo będę zbierać, ustawiać na półce i na pewno do niej wracać. Z naszych ostatnich nabytków ubraniowych: marynarska bluza z Reserved nabyta z okazji zniżki 30%, cytrynowe szorty z outletu 5-10-15, granatowe szorty H&M (mamy jeszcze czerwone i w zieloną kratę i sprawdzają się rewelacyjnie) oraz dwie koszulki z wyprzedaży Endo, ta malinowa ma na żywo cudny, intensywny kolor! 






piątek, 1 czerwca 2012

Pierwszoczerwcowo.


Dziecka dzień rozpoczęliśmy bardzo intensywną pobudką dokonaną przez Syna o 6.30. Tymko rozbił w kuchni słoik z zupą, którą miał jeść po pierwszej drzemce. Matka krzyku narobiła, Syna ze szkła zabrała i skrzętnie wysprzątała kuchnię. Pobudka jakże udana! Syn obdarowany tradycyjnie w święto swe już nie tylko przez Rodziców, ale i Dziadków, otrzymał od nich Lego Duplo do kolekcji z super quadem farmera, który od razu okazał się hiciorem. Cały dzień Syn jeździ nim z głośnym „brrrr”, które zdaje się nie mieć końca. Dziadki to wiedzą, co dobre. Rodzice mniej łaskawi, bo Synowi zabawek nie kupują, nabyli z polecenia Zezzuli książeczkę. Już po prześledzeniu wzrokiem kilku kartek uśmiech nie schodził z mej twarzy i zdaje się, że to zakup doskonały. Dziś wieczorem całą historię Dominika przeczytamy przed snem, na razie Synko przewertował kartki, by wstępnie zapoznać się z lekturą. Wszystkim Dzieciom życzymy przede wszystkim beztroski, radości i jak najdłuższego dzieciństwa pełnego szczęśliwych dni!