synkowo

synkowo

piątek, 9 listopada 2012

Dbać.


To, że zmienia się związek po narodzinach dziecka każdy zapewne wie tudzież się domyśla. Nocne wstawanie, poporodowe humory i przypływ nowych obowiązków nie sprzyja specjalnemu okazywaniu uczuć drugiej połowie. Nasz związek także się zmienił, według mnie na lepsze, jednak nie da się ukryć, że nie jest i już pewnie nigdy nie będzie taki jak kiedyś. Ja, przejęta rolą matki, w której czuję się rewelacyjnie, nie podejmuję już tak spontanicznych decyzji jak kiedyś. Nie wsiadam z mężem na motocykl, by jechać w lutym nad jezioro, robić ognisko i smażyć kiełbasy, jak kiedyś. Nie wsiadam z nim do samochodu, by pojechać 300 km nad morze i obejrzeć zachód słońca w październiku, jak wtedy, gdy zaczęliśmy się spotykać. Większość mej spontaniczności zniknęła wraz z pojawieniem się na świecie Syna, istoty, za którą czuję bardzo odpowiedzialna. Staram się jednak, byśmy mieli czas dla siebie: wyszli do kina, na obiad we dwoje czy też wypili wspólnie wino, nawet jeśli pijąc je, rozmawiamy o dziecku. Staram się też spełnić prośbę księdza, który podczas naszego ślubu rozbawił cały kościół kazaniem i kazał pamiętać, aby dbać o siebie i małymi gestami dawać wyraz uczuciom, na których okazywanie w codziennym zaganianym życiu czasu brak. W naszą ślubną miesięcznicę upiekłam Mężowi murzynka, jedyne ciasto, które mi zawsze wychodzi, a które On lubi. I zamówiłam dwa bilety do kina na film kostiumowy, bo te lubimy oboje. Zauważam jednak, że myśl o Synu ani na chwilę nie przestaje nam towarzyszyć. Gdy już nacieszymy się tylko swoim towarzystwem zwykle wracamy do domu pytając siebie nawzajem: 'Ciekawe, co robi Tymko'. Ot, rodzice.  





1 komentarz:

  1. tak to już jest. Z jednej strony tęskno za przejawami niczym nieskrępowanego szaleństwa, a z drugiej człowiek czuje spełnienie, że prowadzi się stabilnie i jest bezpieczną bazą dla swojego berbecia.

    OdpowiedzUsuń