Ciemne strony naszej polskiej pogody znamy wszyscy, bo chyba nie tylko na zachodzie kraju w ciągu pięciu dni z ponad 30 stopni może się zrobić 13 z bez przerwy padającym deszczem. Ale i takie anomalie nam nie straszne, Syn nie wyszedłszy na dwór po prostu stoi przy drzwiach z miną męczennika i woła: Tatelek, losę, kałuze! Będzie tak długo prosił o ten spacerek póki nie obiecam, że wyjdziemy, więc dziś pomimo naprawdę paskudnego deszczu odbyliśmy półgodzinny spacer z setką kałuż, w które Syn wchodził, wbiegał, które rozchlapywał, w których się przewracał i płakał, bo zmoczył sobie rączki (pedant). Wróciliśmy przemoczeni do suchej nitki, ale Syno zadowolony i dotleniony!
Podziwiam!!! bo pogoda rzeczywiście paskudna!
OdpowiedzUsuńTaa, pierwotnie tylko Tata taki chojrak był, żeby w deszcz leźć z Synem, ale w ostatniej chwili dołączyłam do ekipy! I nie żałuję ;)
Usuńoj tak pogoda zwariowała!!! mój Synuś tez uwielbia skakanie po kałużach
OdpowiedzUsuńHehe najważniejsze jest przygotowanie a potem proszę jak pięknie po kałużach. mój szkrab uczy sie chodzić, na razie to całym sobą wpadł by do kałuży i się pluskał:)
OdpowiedzUsuńKałuże są zdecydowanie ponadczasowe :) I tylko modele kaloszy się zmieniają, bo frajda i radość od pokoleń ta sama :)
OdpowiedzUsuńNo to widzę, że "talelek" się udał:D
OdpowiedzUsuńNo to widzę, że "talelek" się udał:D
OdpowiedzUsuńmoi chłopcy tylko czekają na deszcz, chlapanie się w kałużach to jest to co misie dwa lubią najbardziej
OdpowiedzUsuńO tak! My tez lubimy zabawy w kaluzach :)
OdpowiedzUsuń