Wypełniając Synowy album dziecka z okazji ukończonych dwóch lat miałam największy problem z ulubionymi potrawami Tymka. Jego menu jest znacznie ograniczone i w większości wciąż podstawą są produkty mleczne. Syno je mało, zachęcany i zabawiany. Ostatnio jednak wyklarowały się 3 rzeczy, które Syno baardzo lubi i po które chętnie sięgamy. Pierwsze z nich to truskawki. Jako że są już dostępne, znosimy je do domu koszykami, a Syno woła: Mamusiu, tluskafki tosę! A jak prosi, to dostaje i zajada się nimi ze smakiem. Drugim dość zaskakującym ulubieńcem Syna są ogórki. Lubi je w postaci każdej: kiszone, korniszony, małosolne, ale szczególnie upodobał sobie ostatnio ogórki świeże. Matka pogina więc na targ dwa razy w tygodniu i owe ogórasy dla Syna znosi. Kolejnym top warzywem dla Tymka są surowe marchewki. Chrupie je Syn ze smakiem niemałym i zapas marchewkowy w domu składujemy. Patrząc na Tymkowe menu stwierdzam, że nie jest tak źle, bo koniec końców przynajmniej jakieś warzywa i owoce się przez Synowe posiłki przewijają.
ciesz się kobieto z takich upodobań ::D
OdpowiedzUsuńNie ma co narzekać! Wie co dobre:)
OdpowiedzUsuńta mina bardzo do mnie trafia ;)
OdpowiedzUsuńSurowa marchewka to jest to - dzieci w szkole u mojej teściówki dostają codziennie porcję świeżej surowej marchewki :)))
OdpowiedzUsuńW szkole, w której uczę, jest podobnie, tyle że uczniowie raz w tygodniu dostają porcję warzyw =jabłko+surowa marchew, raz w tygodniu mleko w kartoniku oraz jednego dnia sok 100% ze świeżych owoców, który czasem i mnie się skapnie i Syno go namiętnie pije :) Zaobserwowałam jednak, że ze zjedzeniem tej marchwi i wypiciem soku przez uczniów bywa różnie...
UsuńDokładnie tak... Eliza wszystkie te gratisy znosi do domu-dla nas... Edukacja żywieniowa może i ok, gdyby jeszcze dzieciaki chciały jeść to co zdrowe :) A ostatnio załapałam się nawet na suszone jabłuszka-mniam!
Usuń