Jak fajnie jest mieć kawałek trawy i terenu na świeżym powietrzu. Niezmiennie porą wiosenną i letnią zazdroszczę wszystkim, którzy mają dom, przez wzgląd na ogród. Całe szczęście, że Dziadkowie posiadają działkę, do której po niedługiej przeprowadzce będziemy mieć na pieszo pięć minut drogi. Syno działkę uwielbia, bo jest piaskownica, bo są samochody do zabawy, bo można biegać, zrywać porzeczki, wrzucać kamyki do beczki z wodą, grać z Dziadkiem w piłkę, a gdy przyjdzie spadek sił zdrzemnąć się w domku. Można też pomóc Babci zrywać rukolę, twierdząc, że to trawa, pozachwycać się wiatraczkiem-żabką, pogrzebać trochę w babcinych kwiatach, dorzucając do nich błota z piaskownicy. Jednym słowem, raj dla Tymka, a i dla nas fajna odskocznia. By na świeżym powietrzu odsapnąć, poczytać książkę, z przyjemnością podpatrywać zabawy Syna, zjeść wędzone pstrągi tudzież smaczną mieszankę ziemniaczano-kapuściano-kiełbasianą z kociołka z ognia.
Zazdroszczę działki u nas najbliższa jakieś 400km od domu :(
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wspaniała odskocznia!!! ach...
OdpowiedzUsuńTen kociołek i "stoisko" do wedzemia ryb rewelka,my u teściów co najwyżej kielbase z grila możemy zjeść (też nie mamy ani działki ani ogrodu ba nawet balkonu ni ma )
OdpowiedzUsuńUch, jak pysznie! My też teraz byliśmy na działce, ale tam nie ma takich rozrywek. Zazdrościmy!
OdpowiedzUsuńpysznościowo, a podwórko fajne jest!
OdpowiedzUsuńżabę mamy taką samą, co ją w brzuchu wiecznie kręci ;) działki zazdrościmy :(
OdpowiedzUsuńJa doceniam "pole" - a synek jeszcze bardziej - przyznam że oblizuję się na widok tych rybek i kociołka - uwielbiam taki bufet :)
OdpowiedzUsuń