Jakże niedawno Syn bawił się na swym pierwszym balu karnawałowym, a już przyszło Jemu zaliczyć pierwszą osiemnastkę! Zabawowy ten nasz Synko, nie ma co! Ale przyznać trzeba, że gdzie się Tymek nie pojawi, jest duszą towarzystwa: pierwszy do zabawy i do tańca! Osiemnastka odbywała się w restauracji, co inne i dziwne, młodzież połączona była z rodziną, my należeliśmy do tych drugich, cóż, mimo wszystko, nie czuliśmy się staro :) Wyszło fajnie, miło poobserwować osiemnastolatków i naszło nas z Mężem kilka spostrzeżeń. Jakże różna jest ta młodzież od tej, którą my byliśmy. Jakaś poważniejsza, smutniejsza jakby. Mężczyźni mniej męscy, kobiety ładne, ale jakże zrobione! Ja myślałam, że mam wysokie buty, ale myliłam się. Chowały się do tych, które miały na sobie gorące osiemnastki! Syno robił furorę, szczególnie wśród dziewczyn, którym wtryniał się do kółka w trakcie tańca. A jubilatka, cóż.. Jakże niedawno woziłam ją wózkiem i pragnęłam mieć taką siostrę. A to już kobieta! Syno miał dla niej prezent specjalny w postaci misia, przytarganego tysiące kilometrów z Anglii, jakże lubię ten kraj za wybór takich gadżetów za śmieszną cenę! My sprawiliśmy Jej prezent zgodnie z życzeniem, turkusowy Swatch już jutro pewnie zagości na Jej ręce. Tymek nie chciał opuszczać imprezy nawet po 21, ale zdrowy rozsądek podpowiadał nam, że jednak trzeba. W domu byliśmy o 22, Syno padł w aucie. Wniesiony, rozebrany, nawet nie drgnął. Ha! I nareszcie wykorzystałam mój wyspowo-zakupowy zestaw wyjściowy w postaci baskinki i czerwonych platform! To była zdecydowanie udana 18-tka!
Ula la la! Pięknie wygladaliscie!
OdpowiedzUsuńSynko prezentował się bardzo elegancko !!!!
OdpowiedzUsuńMy dziś zaliczamy osiemnastkę (miesiacową):))
OdpowiedzUsuńA Synio uczepiony u maminych korardek - CUDOOOO:)