Oj jeździło się w dzieciństwie na sankach, jeździło. Wiele mam fajnych wspomnień z zim, który wtedy były zimami z mnóstwem śniegu i niezłym mrozem. Spędzaliśmy z bratem na dworze sporo czasu: jeździliśmy sankami, zjeżdżaliśmy z górek, lepiliśmy bałwana, robiliśmy kulki ze śniegu. Wczoraj, gdy na dworze -7 wybraliśmy się rodzinnie na sankowy spacer z Synem, do lasu. Piękny krajobraz, Synko szczęśliwy. I ja załapałam się na zjazd z górki na sankach, ależ to frajda!
super!! ja czekam na sanki które zamówiłam na allegro i już się doczekać nie mogę!!
OdpowiedzUsuńTeż dziś byliśmy na sankach. Rewelacja!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAaaaaaaależ ZIMA u Was:O
OdpowiedzUsuńU nas tyciuchna tylko... nie na sanki:D
Śnieg i sanki - to wymarzona zima każdego dziecka, moim skromnym osobistym zdaniem. Dlatego też kupujemy sanki, póki śnieg za oknem:)
OdpowiedzUsuńA u nas nie ma gdzie sankami jeździć :(
OdpowiedzUsuńA gdzie masz czapę!? Mówisz -7 stopni mrozu, a Ty tak szalejesz?
OdpowiedzUsuńPiękne widoki:)
Czapie mówię NIE ;) Nie znalazłam jeszcze takiej, w której nie wyglądałabym idiotycznie, więc od podstawówki czap nie noszę. W chwilach kryzysowych narzucam kaptur ;)
UsuńJak cudnie być zaprzęgiem do sanek dla swojego dziecka! "RADOCHA" bije z tych zdjęć!
OdpowiedzUsuńSanki w lesie!!! :) Pięknie! Jak tylko "się rozpakuję" zabieram Olka na górkę z sankami :)
OdpowiedzUsuńale pięknie u Was:)))
OdpowiedzUsuńno pięknie :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że przynajmniej śniegu trochę było :D. My w zeszłym roku kupiliśmy (w naszym sklepie zresztą) dzieciom takie sanki: piccolino Adbor i przestały w garażu całą zimę...
OdpowiedzUsuń