O zamiłowaniu Syna do biedronek pisałam już wcześniej, więc gdy tylko zobaczyłam wielką, świetną biedronę w Biedronce wiedziałam, że to jest Tymkowe must have. Szczerze, nie widziałam, by moje dziecko kiedykolwiek cieszyło się tak z jakiegoś zakupu, jak właśnie z tej biedrony. Gdy tylko ją złapał, trzymał mocno do końca zakupów i uśmiech nie schodził z Jego twarzy. Myślałam, że pobawi się nią dzień, dwa i pójdzie w odstawkę. Nie oszukujmy się, nowe rzeczy cieszą, ale na krótko. Myliłam się bardzo. Biedronka stała się przyjaciółką, przytulanką, pufą, poduszką i imitacją konia, na którym można jeździć.
Świetna!
OdpowiedzUsuńAchh jaka radość w oczach Tymka!! :)
OdpowiedzUsuńUdała się biedronka biedronce :)))) U nas też jest hiciorem!
OdpowiedzUsuńTe biedronki coś w sobie mają;)
OdpowiedzUsuńśliczna biedronka!
OdpowiedzUsuńTo była miłość od pierwszej kropki - (podglądamy-pozdrawiamy) :)))
OdpowiedzUsuń