synkowo

synkowo

wtorek, 1 stycznia 2013

Szaleństwo.


Ależ było u nas wczoraj Sylwestrowe szaleństwo! To był pierwszy od 12 lat Sylwester, który spędzałam w domu. A może nie tylko w domu, ale bez znajomych, przyjaciół, innych ludzi. Ta wizja jakoś niespecjalnie spędzała mi sen z powiek, choć lubię w Sylwestra wyjść do ludzi i świętować, tym razem nawet bez większych oporów pozostałam w domu. Razem z Synem spędziliśmy prawie trzy godziny na Sylwestrowych wygłupach, gilgotkach, zabawach w tunelu po czym wraz z Mężem spoczęliśmy na kanapie nie mniej zmęczeni niż Syn, który padł przed 21. Przy zimnym piwie, pysznej sałatce z tuńczyka z sosem miodowym i wypożyczonym wcześniej filmie spędziliśmy resztę wieczoru. A myślami jesteśmy już 14 dni do przodu, w samolocie i już zaczynam się bać, jak Syno zniesie podróż i obmyślam co zrobić, by dziecko, które nie usiedzi pięć minut w jednym miejscu siedziało  tak półtorej godziny...










11 komentarzy:

  1. a mój Kuba balował z nami do 22:30. Juz myślałam ze do 24 doczeka ale na szczescie padł:) Bałam sie ze fajerwerki go obudzą, a on nawet nie drgnął w łóżeczku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to też nieźle poszalał! :) Na naszym Synu fajerwerki też nie zrobiły wrażenia, choć nieźle dawali czadu pod samym oknem, a i jakiś bardzo pomysłowy człek wrzucił jeden do klatki i był taki huk, że nawet ja podskoczyłam :) A Syn chrapał...

      Usuń
  2. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :))))
    Mój spał jak zwykle po ósmej padł i nawet petardy go nie obudziły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejnego udanego roku:) ostatnie zdjęcie rozczulające, wiadomo w Sylwestra zawsze chce się spaaaaaaaaaaaaaać;)

    OdpowiedzUsuń
  4. widać że szaleństwa były niezłe:)) Szczęśliwego Nowego Roku!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. My tez w trojke spedzilismy tego sylwestra i bylo rewelacyjnie!
    Byly tance , hulance i swawola!
    Miko padl o 22, ale wczesniej wytanczyl sie za wszytskie czasy :) Podobalo mi sie :)
    PS Gdzie sie wybieracie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lecimy w odwiedziny do mojego Brata, do Mansfield. Leciałam już z 4,5 miesięcznym Tymkiem i to sama!, a teraz będę mieć wsparcie w postaci Babci, ale bardziej się stresuję niż poprzednio. Oprócz tego, że nie znoszę i boję się latać, Syn jest w takim okresie, że nie wysiedzi.. :)

      Usuń
    2. Wiem o czym mowa. My dwa razy jechalismy autem do PL z 3 i 7 miesiecznym Mikolajem. Teraz sobie takiej podrozy nie wyobrazam ;)
      Mam nadzieje, ze Tymek mimo wszystko da rade. Szkoda, ze telefony musza byc powylaczane, bo pewnie jakies filmiki by Go troche zatrzymaly w miejscu...
      Mansfield, no prosze :) To calkiem niedalego nas!
      Powodzenia!

      Usuń
  6. będzie dobrze! nowość, tyle ciekawych rzeczy, tyle nowych osób - dacie radę!

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas zawsze podczas lotu sprawdza się książka, iPad, słuchanie muzyki i audiobooków, moi chłopcy to też wiercipięty i zawsze boję się, że będzie ciężko

    OdpowiedzUsuń
  8. czad:)
    My wyszliśmy do znajomych, ale szczerze mówiąc, zmęczył mnie ten sylwester i imprez mam na długi czas dosyć. Kiedyś dawały odpręzenie, radość, odreagowanie, a teraz...zmęczenie ;)

    OdpowiedzUsuń