Ostatni Synowy ząb nie oszczędzał go, oj nie. Gorączka zaczęła się po piątkowej wizycie na basenie, początkowo łączyłam ją z owym wyjściem, lecz szybko przestałam, gdy dołączył totalny brak apetytu i biegunka. Z dnia na dzień przez cały weekend gorączka rosła, a Syn słabł i jeść nie chciał. Zbijanie zaczęliśmy, gdy wybiło 39, ale było i 39.5. Dwie ciężkie noce czuwania, Syno jak piec, a my niespokojni. Weekend jak nie-weekend, bez odpoczynku zupełnie. Pomimo wysokiej gorączki w dzień Syn nie tracił jednak ochoty na zabawę. Dziś jednak nastąpiło jeszcze gorsze, bo choć gorączka zupełnie ustąpiła, Syno obudził się z zakrwawioną twarzą i ku naszemu przerażeniu pierwsze słowa jakie wypowiedział to "ja zięby" (myć chciał), bo krew miał nawet w buźce. Totalne osłabienie dało się we znaki krwotokiem z nosa, który powtórzył się także w ciągu dnia. Czy ząb wyszedł, nie wiem, bo Syno za nic japy nie otworzy. Aby mieć pewność, że ze zdrowiem Tymkowym wszystko dobrze, poprosimy pediatrę o skierowanie na badania, choć na samą myśl o pobieraniu Synowej krwi mam dreszcze..
Biedak mały! Dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńZdrowia dla Synka!! :*
OdpowiedzUsuńKurujcie si robaczki
OdpowiedzUsuńBiedny chłopak! Slemy uciski i niech pełnia sił witalnych szybko wraca :*
OdpowiedzUsuńZdrówka Tymuś - ZĄBKI DO GÓRY :)))
OdpowiedzUsuń