Daleko od domu, Męża i Syna spędziłam ostatnie trzy dni. W ramach decyzji o dokształcaniu się, musiałam wyjechać na szkolenie. Przez weekend pokonałam prawie 800 kilometrów samochodem, wysiedziałam ponad 20 godzin na krześle i wytęskniłam za mymi mężczyznami ile mogłam. Tymek z Tatą spędzili ze sobą całe trzy dni, a mnie zdawali relację ememesową kilka razy dziennie. Paradoksalnie, choć zwykle rozstania przychodzą nam łatwo, tym razem przy tak pięknej jesiennej aurze było mi źle, że nie jestem z nimi. Chłopaki jeździli na rowerze, oglądali kaczki, odwiedzali Dziadków jednych i drugich w celu posilania się (nie nagotowałam obiadów na trzy dni, co to, to nie!) i spędzili ze sobą mnóstwo świetnego czasu. Ku memu zdziwieniu, zasada 'no-toys' została złamana przez Tymkowego Tatę, gdyż udali się do Tesco po wielką pakę Lego Duplo, z której tworzyli niestworzone rzeczy przez cały weekend. Syn ostatnimi dniami wykazał ogromne zainteresowanie składaniem klocków, więc Tata postanowił go uszczęśliwić. Na szczęście, znów jesteśmy w komplecie, wyściskałam i wycałowałam Syneczka i nacieszyć muszę się nim do piątku, bo później czeka mnie kolejny, na szczęście już ostatni, weekend szkoleniowy.
No to sie chlopaki wyszaleli:)
OdpowiedzUsuńWiesz co z takiej okazji to i ja bym nigdzie nie chciała jechać ;) a no-toys - już dawno odpuściłam, bez żalu :)
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę rowerowania !
OdpowiedzUsuńWażne że już jesteście w komplecie ;)
Pozdrawiam !
widać, ze mężczyźni Twoi bardzo zaradni i zorganizowani :)
OdpowiedzUsuń