Oh, jakże intensywny to dla nas czas. Dziś córka kończy dwa tygodnie. Mąż wrócił od poniedziałku do pracy, a mnie przyszło zostać w domu z dwójką. Tymek znowu smarkająco-kaszlący. Czy ktoś mógłby wydłużyć dobę? Mało, ciągle mało czasu na wszystko. Chciałoby się łapać te wszystkie momenty, Poli nieświadome uśmiechy, Tymka głaskanie jej po małej główce. Zaliczyłam pierwszy samodzielny spacer z dwójką, ze znoszeniem wózka z pierwszego piętra. Wizytę w szpitalu u bliskich mi osób, którzy zostali rodzicami, gdzie jadąc windą myślałam o tym, jak dwa tygodnie wcześniej stałam w niej już ze skurczami. Pomiędzy zmienianiem pieluchy i rozmowami z synem, popełniłam swój pierwszy w życiu jabłecznik, który nieskromnie mówiąc wyszedł pyszny. Wzięłam udział w Dniu Matki u Tymka w przedszkolu, gdzie ledwo mogłam stłumić łzy wzruszenia, patrząc na syna. Jest pięknie, ale niełatwo. Widzę rano w lustrze podkrążone oczy, o 21 zasypiam siedząc. Życie jakby przyspieszyło, nabrało innego tempa. No tak, jestem matką dwójki dzieci.
Przez przypadek znalazłam Cie kochana:) Będę odwiedzać:)
OdpowiedzUsuńOh, miło nam! :) Pozdrawiamy!
UsuńOj cudowne dzieciaki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Czekamy teraz na Waszego Syneczka i kibicujemy, by Maja równie dobrze go przyjęła! :)
UsuńŚliczne masz dzieciaki. Jak ja Cie dobrze rozumiem :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Prawda? Matki dwójki dzieci ;)
UsuńPowtórzę się, dzieci macie cudowne! Ale uchwyciłaś Poli uśmiech! Coś wspaniałego:)Śliczna dziewczynka rośnie:)
OdpowiedzUsuńMałgosiu! Dziękuję! Pola jak się uśmiecha, to masowo, więc zdążyłam złapać za aparat ;)
Usuń