synkowo

synkowo

sobota, 17 maja 2014

Narodziny.

Czwarta dziesięć. Druga pobudka do toalety. Razi mnie światło. Otwieram oczy i widzę swoją bieliznę. Wody. To na pewno wody. Mąż puka do drzwi, kolejka. Mówię: I., chyba odeszły mi wody. Już nie śpimy. Ustalamy plan. Trzeba zadzwonić po kogoś, by zajął się synem. Zjeść śniadanie, dopakować torbę zgodnie z listą. Jesteśmy dziwnie spokojni. Ja, bardziej niż I., ale on także jest opanowany. Biorę prysznic, pojawiają się pierwsze skurcze. Nie myliłam się, to na pewno były wody, dziś przywitamy córkę. Szósta dziesięć, jedziemy na porodówkę. Skurcze silne i częste, a w głowie jedna myśl: To już dziś! Rozsyłam smsy przyjaciółkom i najbliższym. Położna przyjmuje nas i trochę nie dowierza, że to już akcja porodowa. 36 tydzień ciąży. Podłącza pod KTG. Skurcze. Badanie na fotelu. Rozwarcie 3 cm, szyjka całkowicie skrócona. Dziś rodzimy. Papiery wypełniam już z ekstremalnie mocnymi skurczami. Chlustają wody. Mąż pomaga przebrać się w koszulę. Z każdym skurczem wód jest więcej. Cała sala pływa. Częste skurcze. Cierpię, ale przecież już wiedziałam jak będzie. Skupiam się na oddychaniu. Słucham radia. Mąż zmienia stacje, żeby tylko nie gadali i żeby on nie gadał. Chcę Snickersa. Muszę zjeść coś słodkiego. Mąż biegnie do automatu, przynosi, jem w trakcie skurczu. Gdy mija, opieram głowę o poduszkę. Cały czas stoję przy łóżku. Nie chcę chodzić, nie chcę siedzieć. Skurcze są takie mocne. Czuję, jak ona schodzi w kanał. Proszę o gaz. Przykro nam, skończył się. Ósma pięćdziesiąt. Wołam położną. Mówię, że ona jest nisko, że czuję. Idziemy na badanie. Przyjemny doktor oznajmia, że widać główkę. Pomaga zejść z fotela, ściska moją dłoń i łagodnym głosem mówi: Za chwilę pani urodzi. Płaczę. Jak to. Już? Jestem szczęśliwa. Wracamy do sali, kładę się na łóżko, zapalają się lampy. Położna dzwoni po ginekologa i pediatrów. Gra muzyka. Panuje spokój, niesamowity. Rodzimy. Sześć parć. Dziewiąta dwadzieścia. Słychać płacz dziecka, jest Pola. Ja też płaczę. Mąż przecina pępowinę, kładą córkę na mnie. Mamy dwie godziny dla siebie. Przystawiam ją do piersi, podziwiamy czarne włosy, małe paluszki. Dopiero później jest ważona. 3300 i 52 cm. 10 punktów. Jest cudowna!


13 komentarzy:

  1. Gratulacje ogromne!:D
    Piękna jest!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wierz mi lub nie, ale poryczałam
    się jak głupia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, jest cudowna! Jeszcze raz gratuluje Kochani.
    Pieknie to opisalas....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, dziękujemy! Szczęśliwi jesteśmy, że Pola jest już z nami i że mogliśmy przeżyć TAKI poród, jakiego życzyłabym każdej kobiecie.

      Usuń
  4. Piękna opowieść o narodzinach, taka prawdziwa, nie przekolorowana al też nie wywołujące strachu. To wszystko jeszcze przede mną, już tak niedługo. Cichutko Ci zazdroszczę... Piękna córa! Jeszcze raz gatulacje!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie! Witaj Malutka!
    Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku jaki piękny poród! Gratulacje

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisałam wcześniej ale musiał zniknąć mój post...Czekałam na tę wiadomość od Ciebie.gratuluję wam i braciszkowi!!!

    OdpowiedzUsuń