Taki weekend to weekend idealny. Taki weekend należy się każdej kobiecie. Szczególnie matce. O sile przyjaźni pisałam już niejednokrotnie i o tym, jaką jestem szczęściarą. Tym razem postanowiłyśmy udowodnić, że w przyjaźni nie istnieje odległość nie do pokonania. Nasz wspólny weekend zaplanowałyśmy kilka miesięcy temu i każda z nas z ekscytacją skreślała dni w kalendarzu. K. i A. mieszkają we Wrocławiu, najprościej było spotkać się właśnie tam. G. przyleciała z Birmingham, ja pokonałam 170 km i voila! Znowu jesteśmy we cztery. Po raz pierwszy zostawiłam Syna na dwie noce, nie bez znaczenia było też to, że od środy gorączkował. Ale moi mężczyźni poradzili sobie sami świetnie. A my? My miałyśmy dwie doby, by być ze sobą. By spijać razem poranne kawy, nie spieszyć się, jeść wspólnie obiady, szaleć na zakupach, spacerować po rynku i do późnych godzin nocnych rozmawiać, śmiać się, oglądać zdjęcia sprzed dziesięciu lat i nie dowierzać nad upływem czasu. Mogłyśmy poruszyć milion tematów, co też zrobiłyśmy, wygrzebać setki wspomnień, niejednokrotnie wzruszyć się i zamyślić i zapytać, jak to będzie za dziesięć lat.
Kurde, wszystkie blogerki miały friend-mitingi w ten weekend czy co? :D Zazdroszczę! I naprawdę super, że mimo odległości udało się :)
OdpowiedzUsuńO raaaaaany, ale zazdraszczam :) Przede wszystkim tej przyjaźni, bo rzadko udaje się, żeby przyjaźnić się w więcej niż dwie osoby, ale miejsca spotkania również-kocham Wrocław!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Zapraszam do zabawy :) http://natalie-kate.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiego spotkania!
OdpowiedzUsuńcudnie
OdpowiedzUsuńNo takiego wypadu to zazdroszczę. Piękna ta przyjaźń!
OdpowiedzUsuń