synkowo

synkowo

środa, 23 października 2013

Pasowanie.

Synowe pasowanie na przedszkolaka było dla mnie wydarzeniem szczególnym, bo poczułam dopiero owego dnia, iż naprawdę matką przedszkolaka jestem. Może to ciążowe hormony, może duma, a może po prostu taki dzień, lecz gdy prawie trzydziestka bąbli w czapeczkach z uszkami została wprowadzona do sali, łzy stanęły mi w oczach. Wzruszenie, ot co. Syn zdawał się być nieco zagubiony, szukał mnie wzrokiem, a gdy znalazł, wybuchnął płaczem, przybiegł i do reszty grupy nie chciał już dołączyć. O Synowym debiucie w przedszkolu można było przeczytać jakiś czas temu u Olgi i teraz po raz kolejny potwierdziło się to, że przy mnie Syn po prostu się rozkleja. Dzieci odśpiewały, odtańczyły i wyrecytowały co umiały. Syn z bezpiecznej odległości maminego kolana także. Samo pasowanie odbyło się w towarzystwie rodzica, więc tu Syn nie oponował. Powrót do sali przebiegł w asyście histerii, przytulania, całusów i ogromnego płaczu, koniec końców trzeba było się obrócić na pięcie i wyjść, pomimo buzujących emocji. Dzieci natomiast szykowały się do posiłku, a później spania, co na pewno ukoiło Synowe emocje, gdyż zmęczenie było już widoczne na jego twarzy w trakcie przedstawienia. 








8 komentarzy:

  1. Cudowny przedszkolak :) Nas to czeka 7 listopada o ile wyleczymy kaszelek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślicznego masz synka. Super przedszkolak :)

    OdpowiedzUsuń
  3. u nas sporo dzieci płakało... i chyba dobrym pomysłem było to, że pasowanie było o 15.30 i po imprezie dzieciaki po prostu szły do domu z rodzicami, nie wyobrażam sobie tego w środku dnia :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno to był lepszy pomysł i dla dzieciaków, których emocje były ogromne i dla rodziców, którzy w przypadku naszego pasowania na 10.00 nie zawsze mogli urwać się z pracy.

      Usuń
  4. Oczami wyobraźni widzę jak mój Ąte płacze i nie chce wrócić na scenę. To okropne, ale będę czuła się niezastapiona;)

    Gratuluję Wam!

    OdpowiedzUsuń