Po prawie tygodniu ohydnego samopoczucia, nieustannego spoglądania na klozet z góry, leżenia pod kocem, braku sił-nastąpiła niewielka poprawa. Wczoraj byłam w stanie wyjść z domu, ba, wyjść z dzieckiem. Zaliczyliśmy jesienny, wieczorny spacer, po którym po tylu dniach spędzonych w czterech ścianach, dotleniłam się tak, że nie mogłam przestać ziewać. Odzyskałam nadzieję, że będzie lepiej, że znowu poczuję się jak człowiek. Wchodzimy w ósmy tydzień ciąży z zupełnie nowym stanem ducha i już na zwolnieniu. Postanowienie moje wcielam więc w życie i w tej ciąży będę odpoczywać, relaksować się, nudzić, przygotowywać. Będę robić wszystko, czego nie robiłam z Synem, bo pracując, nie było na to czasu.
ja z Witem pracowałam łącznie jakieś 8 tygodni :) i nie zaluje ani sekundy spedzonej w domu
OdpowiedzUsuńu mnie tez początki w drugiej ciąży były ciężkie, ale minęło
OdpowiedzUsuńja to całe dnie ziewam ;p ludzie wokoło to już znają na pamięć wygląd wnętrza mojej paszczy ;p
OdpowiedzUsuńPoczątki zawsze ciężkie. Ja nie wyobrażam sobie drugiej ciąży bo w pierwszej non stop spałam:)
OdpowiedzUsuńO i to są dobre plany!
OdpowiedzUsuń