synkowo

synkowo

piątek, 13 września 2013

Minął.

Minął pierwszy tydzień Synowej edukacji przedszkolnej. Bilans raczej na plus, choć nie obeszło się bez stresów. Dzień pierwszy: zasikane spodnie, 15 minutowa rozpacz Syna za Mamusią. Dzień drugi: zasikane spodnie, bez płaczu. Dzień trzeci: " Nie cem ciećkola iść, Mamusiu" plus histeria w szatni, gile, krokodyle łzy, wiszenie na Matce, ucieczka do drzwi wyjściowych, przytrzymanie Syna przez Panią i nieśmiałe "Proszę iść, poradzimy sobie". Matki stres, łzy w oczach i cały dzień myślenia, czy się Syn uspokoił. Dzień czwarty: Matka rezygnuje z aplikowania sobie z rana mega dawki stresu przy odwożeniu Syna i zrzuca ten obowiązek na Tatę, co jest niewątpliwie najlepszym pomysłem z możliwych. Brak płaczu, brak histerii. Dzień piąty: Syn wychodzi z mieszkania z Tatą wesoło wołając "Bye, bye"! Jest dobrze. Syn okrzyknięty został Mistrzem Błyskawicznego Zasypiania Przedszkolnego. Pani twierdzi, że ledwo zdąży się obrócić, Tymek śpi. Pierwszy z dwudziestki dziewiątki brzdąców. Niechętnie je, chyba że ciasteczka, podkradzione Pani ze stolika. Mina Syna, gdy zobaczy mnie w drzwiach przed piętnastą, bezcenna. Radość. Nieopisana. Wspaniała. 


8 komentarzy:

  1. Gratuluję Dzielnemu Przedszkolakowi i Dzielnej Mamie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie! jak ja się boję tych chwil:/

    OdpowiedzUsuń
  3. O, tak! Posyłanie dziecia z tatą to najlepsze rozwiązanie. Też taka sprytna jestem! Oby do przodu! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. zazdroszczę Ci że już synek chodzi do przedszkola, my to za rok dajemy córę:)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli tatusiowie powinni odwozić pociechy do przedszkola, aha aha, zapisuję w głowie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dzieciaki z tatusiami sa odważniejsze, dobry pomysł.

    OdpowiedzUsuń