Uczucia, które dziś towarzyszyły mi od rana w zasadzie trudno opisać. Duma mieszała się ze strachem, trochę żalem, niepewnością. Ściśnięty żołądek nie pozwolił nic zjeść do godzin późnoporannych, a myśli wciąż wracały do chwili, gdy Syn pomachał i poszedł. Nadszedł pierwszy dzień przedszkola. Gdybym pewnie mogła, poleciałabym jak na skrzydłach, by go odebrać, usłyszeć, że wszystko było w porządku. Nie było. Bo w szatni zastał mnie worek z mokrymi ubraniami, Syn, odpieluchowany od pięciu miesięcy, nigdy nie mający żadnych "wpadek" stanął i się zesikał. Ot tak, bez płaczu, wołania. Po prostu. Lecz gdy otworzyły się drzwi sali i podbiegła gromada zasmarkanych trzylatków, wyjących, płaczących, krzyczących, mających nadzieję, że to po nich przyszedł rodzic, a zza nich wyszedł hardo mój Syn, łzy stanęły mi w oczach. A gdy na pytanie: Jak było w przedszkolu? Odpowiedział: Fajnie! pomyślałam, że może jest nadzieja. I że może będzie dobrze. Pierwszy dzień zaliczony. Co będzie dalej, zobaczymy...
Będzie dobrze! Poczytaj u mnnie o pierwszym tygodniu. Byłam załamana, ale już jest lepiej. Każde dziecko inaczej odreagowuje stres, moje wyje rano, Twój może zaliczyć kilka wpadek.Piotrek przez kilka dni w domu miał wpadki, choć nie zdarzały się od pół roku.
OdpowiedzUsuńBądź dzielna! Ja nie jestem...
OdpowiedzUsuńTo stres - minie w chwili gdy się zaaklimatyzuje i poczuje bezpiecznie - niestety nie możemy tego za bardzo przyspieszyć ... trzyma kciuki za "Bardzo FAJNEI!"
OdpowiedzUsuńMoże tak po polsku - ze trzy setki z rana? Powinno być ci wtedy lżej :D
OdpowiedzUsuńHa! To na pewno byłoby idealne wyjście, gdyby nie fakt, że późnij chuchałabym tymi setkami dzieciom przez kilka godzin :P i byłoby "oo, to ta pijana nauczycielka!" :>
UsuńTrzymamy za Was kciuki. Oby zawsze mówił "fajnie" !
OdpowiedzUsuńo rany, ciężkie, ciężkie te początki - dla maluszków i dla nas - rodziców...
OdpowiedzUsuńtrzymajcie sie
OdpowiedzUsuń