Chciałoby się rzec: chwilo, trwaj! Ukryć się jednak nie da, że lada moment przyjdzie nam się zmierzyć z końcem wakacji, początkiem pracy, Synowym debiutem w przedszkolu. Wyjątkowo, staram się nie wyglądać myślami naprzód, żeby nie napędzać fali wątpliwości i strachu. Żyję wyjazdem, który za tydzień przed nami, tygodniem spędzonym we troje. Syn tymczasem rośnie, dorośleje, dyskutuje. Ciut lepiej je, nie nosi pieluch także i do spania (sukces! ostatnia paczka pieluch zakupiona w maju, obecnie nie mamy ani jednej pieluchy na stanie!). Jest z nim wesoło, oj wesoło ostatnio. Namiastkę Tymowych popisów dialogowych zamieszczam poniżej.
Mucha lata w pokoju. Tymek do niej: Muuuucha, słysys mnie?
Syn podniósł dużego brokuła w kuchni i mówi: Jestem siłac, jestem kuchaz!
Tymek dostał czkawki. Stwierdza z uśmiechem: Ckaweckę mam, lekaza tseba iść!
Tymek wygrzebał z szafki mój biustonosz po czym zadowolony wypala: To moje cycuski!
Piękne dialogi :) uśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas http://olo-olek.blogspot.com/
haha...dobry jest!
OdpowiedzUsuńjak dla mnie będzie lekarzem - już wie co trzeba zrobić z czkawką :)))
OdpowiedzUsuń