synkowo

synkowo

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Zając.

Aura na zewnątrz zdecydowanie sprawiła, że duża część świątecznego klimatu uleciała. Brak słońca, brak plusowej temperatury, brak możliwości wyjścia bez kozaków, szalików i rękawiczek spowodowały, że te święta były inne niż wszystkie. Dodawszy do tego wirusa, który przypałętał się do mnie dzień przed Wielkanocą i męczył przez całe święta, mogę stwierdzić, że nie były to dla nas wymarzone święta. Sterty zużytych chusteczek, brak apetytu, kichanie, gorączka i dreszcze nie odpuszczały. W desperacji po raz pierwszy w życiu zjadłam cały ząbek czosnku i popiłam ciepłym mlekiem. Jednakże przyznać trzeba, że Syn miał radochę i z malowania pisanek i z szukania prezentów od Zająca, o którym mówił od rana. Zabawa upominkami też była przednia, a jak już pierwszy zapał minął, to można było się pobawić laskami i kulami pradziadków, tudzież miskami z łazienki. Zając zrobił nam psikusa i część prezentów ukrył w bałwanie, akcją wydobywania niespodzianek zajęli się Tata z Wujkiem. Tymko obdarowany został motocyklem z serii Lego Duplo, wiertarką i cudownymi kołysankami. Bliscy zadbali o edukację muzyczną Syna, bo otrzymał aż dwie płyty, które zdążyliśmy już przesłuchać i które są świetne. 





















4 komentarze:

  1. A jaki ladny ten balwan :)
    U nas tez zbyt swiatecznie nie bylo... jakos wielkanocnego klimatu nikt z nas nie czul... dziwnie tak jakos.
    Zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbia oglądać skupienie Tymka przy wszystkich pracach /zabawach - jest tak charakterystyczne :)))))

    OdpowiedzUsuń