Coraz chłodniejsze i krótsze wieczory
przypominają mi, że wkrótce nadejdzie jesień. Nie jest to moja
ulubiona pora roku, jednak zawsze upajam się słoneczną jesienią,
z kolorowymi liśćmi i niepowtarzalnym klimatem. Oczyma wyobraźnie widzę już, jak zbieramy kasztany z Synem. Na tę jesień
czekam inaczej niż zwykle, bardziej, bo im bliżej do niej, tym
bliżej do naszego ślubu. Ostatnie miesiące przepełnione są
myślami o nim, planowaniem, kupowaniem, decydowaniem w atmosferze
radości, ale i stresu. Chcąc nie poddać się zabobonom do ślubu
założę perły. Buty w kolorze fuksji czekają na swój moment. Nie
mogę doczekać się włożenia obrączki, którą wybrałam.
Ostatnio smsowałam z przyjaciółką, która napisała, że będzie
to najpiękniejszy dzień w życiu mym. Odpisałam, że nie przebije
on dnia porodu Syna naszego i jestem o tym przekonana.
Przebić, nie przebije, ale będzie niezapomniany w innym wymiarze takim Twoim - Waszym jako pary :)
OdpowiedzUsuńJa jesień wczesną lubię, lubię słońce i zimniejsze powietrze, dynie i cukinie na bazarku i kolorowe liście. Jak robi sie chlapa to już nie lubię ;)
ślub to magiczne wydarzenie, niezapomniane chwile!
OdpowiedzUsuńto fakt oba dni są piękne i niezapomniane, jednak poród dodatkowo jest hmmm magiczny :) fakt nie da się go niczym przebić ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na na Twoją subiektywną opinię już po ślubie:) Z pewnością będzie to wyjątkowy dzień. Buty w kolorze fuksji, mówisz? Ach, chcę Cię zobaczyć:D
OdpowiedzUsuń