Bycie mamą dwójki uczy wzorowej organizacji. I odwagi. Jeszcze kilka dni temu na myśl o wyjściu samej z dziećmi drżałam. Dzisiaj bez najmniejszego problemu najpierw znoszę wózek, następnie w jednej ręce córkę, w drugiej rowerek, Tymek schodzi przed nami i idziemy we troje na długi spacer. Aby ułatwić mi życie i zniechęcić syna do pchania wózka z siostrą, Dziadkowie sprezentowali jemu na dzień dziecka rowerek biegowy. Wybór padł na rowerek niezwykle lekki, a zarazem solidny, firmy First Bike. Początkowo pożyczyliśmy taki właśnie rowerek od mej koleżanki, by przekonać się, czy syn złapie bakcyla i czy warto wydawać niemałą sumę na ten rower. Teraz już wiem, że jest wart swojej ceny. Mamy wersję Cross, dzięki czemu jazda po trawie, żwirze czy piachu także jest przyjemnością. Tymek z łatwością podjeżdża nim pod krawężniki, zjeżdża z niemałych górek, używa hamulca i dzwonka. Pokonuje kilkukilometrowe trasy bez mrugnięcia okiem. Często jedzie w sporej odległości przed wózkiem, ale zawsze zatrzymuje się przed ulicą i czeka na nas. Następnym punktem na naszej liście must have jest nosidło dla Poli, dzięki któremu będę mogła sprawniej robić zakupy będąc sama z dziećmi.
O tak, bycie podwójną mamą uczy mistrzowskiej organizacji :-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę super organizacji. U nas z jednym dzieckiem - organizacja - klapa totalna.
OdpowiedzUsuń