Wizja zajmowania się dwójką dzieci w wakacje trochę mnie przerażała. Przyznam, że przeszło mi przez myśl, by w lipcu posłać Tymka do przedszkola. Zawsze to kilka godzin tylko z jednym dzieckiem. Można zaliczyć szybki spacer, zakupy, trochę chałupę ogarnąć i dopiero Syna odebrać. Perspektywa pozostania bez Babci przez dwa tygodnia, a częściowo w tym czasie także i bez Męża bynajmniej nie dodawały mi otuchy. Będę skazana sama na siebie. Dwa dni przed wyjazdem Babci Tymek dostał silnej pokrzywki. Bąble i plamy na całym ciele, spuchnięte kostki i nadgarstki, wymioty i dreszcze. Lekarz, zastrzyk, leki, zakaz wychodzenia na słońce. Babcia została z Polą, gdy my jeździliśmy do lekarza. A co byłoby, gdybym była już sama? Macierzyństwo uczy odwagi, podwójne jeszcze większej. Pakuję więc dwoje dzieci do auta i jadę do Dziadków na kawę, choć jeszcze do niedawna byłam pewna, że nie odważę się podróżować sama z dwójką.
Czasem bywa ciezko. Zwlaszcza gdy musze jechac ze starszym synem do lekarza na chore dzieci i nie mam z kim w tym czasie zostawic mlodszego. Po 9 mc radze juz sobie calkiem przyzwoicie ale rozumiem.Twoje obawy.
OdpowiedzUsuńJa wlasnie pierwszy tydzień sama z dwójką, też dałam radę i przyznam, że było lepiej niż myślałam (mimo kryzysu laktacyjnego i chyba skoku rozwojowego Kuby)
OdpowiedzUsuńO matko. O wizji podróży z dziećmi nie myślałam jeszcze. Ale, kochana, widać świetnie sobie radzisz!
OdpowiedzUsuń