synkowo

synkowo

wtorek, 10 lipca 2012

Fryzjer.


Ze strzyżeniem Syna zwlekaliśmy dość długo, bo podobają nam się długie włoski, szczególnie w wykonaniu piórkowatym jak u Tymka. Natura poskąpiła jemu chwilowo kłaków, obdarzając go czupryną dość oszczędną. Jednakże w gorące dni, nawet ta niewielka jak na ten wiek ilość włosów zaczęła doskwierać: Syn pocił się, biegał z mokrymi włosami i często z takowymi się budził. Decyzja zapadła więc: niezbędne jest cięcie. Trochę obawiałam się wizyty u fryzjera, z marszu poszliśmy, bez zaopatrzenia spożywczego, co by Syna czymś zająć. Tymko dumnie zasiadł na specjalnym fotelu dla maluchów i po nałożeniu fartucha zastygł jak zahipnotyzowany do końca strzyżenia. Ani dźwięk maszynki, ani cięcie nożyczkami, ani czyszczenie włosów za pomocą suszarki z hipnozy go nie wytrąciły. Fryzjerka była w szoku i ja też. Zbierałam ścinane włosy do woreczka, na pamiątkę. Znajdą się w Tymkowym albumie dziecka. Z ciekawości porównałam je z tatowymi pierwszymi ściętymi włoskami, które jego Mama też zachowała. Są takie same! 




5 komentarzy:

  1. jaki dzielny chłopak, u nas Wito pocił się nad szyjką i robiły się brzydkie purpurowe plamy, więc już też jesteśmy po zmianie fryzury :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow dzielny ! :D ależ on ma oczy !

    OdpowiedzUsuń
  3. Mąż coś mówi że tez powinniśmy - ale mały się nie poci na szyi, potówek nie ma to i mi się nie spieszy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. bardziej skupiony chyba jest na aparacie niż na fryzjerce. ma minę lekko zdziwioną i oszołomioną :)

    OdpowiedzUsuń
  5. pierwszy raz zaliczony :)

    OdpowiedzUsuń