synkowo

synkowo

piątek, 19 września 2014

Dobry czas.

Dobry czas. Taki właśnie teraz mamy. Ma go syn. Mam ja. W wakacje, w upały, marzyłam, by Tymek poszedł do przedszkola. Opieka nad dwójką chwilami mnie przerastała, zmęczenie było przeogromne. Teraz dobrze nam razem, dobrze nam we troje. Dni mijają nam sielsko, bez synowych histerii, awantur. Nie ma już słowa nie, z rzadka słychać Tymkowy płacz. Nie wierzę, że ze złych zachowań się wyrasta. Pewnie, dzieci dojrzewają, ale tylko reakcja rodziców jest w stanie zniwelować dokuczliwe i niejednokrotnie wyczerpujące wszystkich dookoła złe zachowanie. My staraliśmy się obrać jeden tor, choć niełatwo było. Matczyne i ojcowskie spojrzenie na wychowanie trochę się różnią. Nagroda i kara. Rozmowy. Prośby. Dużo pochwał. Jeszcze więcej konsekwencji. Na uwadze mieliśmy, że pojawiła się siostra, która choć kochana przez brata niezwykle mocno, może być przyczyną ukrytej zazdrości i niedobrych zachowań. Teraz jest niezwykle spokojnie. Nie obawiam się wejść z dwójką do sklepu. Tymek może iść popatrzeć na zabawki, co zawsze czyni, wiedząc, że żadnej nie dostanie. Spacery to czysta przyjemność. Godziny spędzone z obojgiem w domu także. Jeśli karmię Polę, Tymek sam włączy światło w łazience, bez krzyku, bez awantury, że mam to zrobić ja. Jak jest z dwójką? Jest zdecydowanie lepiej, niż myślałam, że będzie. Jest tak, że marzy mi się dłuższy niż rok urlop macierzyński.



8 komentarzy:

  1. Jak przeczytałam ten tekst to pomyślałam: czy ona pisze o nas? Było dokładnie tak samo. Była miłość i straszne histerie rownież. Czasem baliśmy sie wyjść czy wyjechać. A teraz jest spokojnie, Maja samodzielna - czyżby odnaleźli się w nowej rzeczywistości? Oby! I oby już tak zostało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas było spokojnie, aż kilka dni temu młodszy zaczął raczkować i samodzielnie wkraczać na terytorium starszego, zabierać jego rzeczy i tera zmusimy na nowo sobie wszystko poukładać, bo starszy niby rozumie, że to jeszcze dzidziuś, który niewiele rozumie, a z drugiej ma prawo być zły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, to będzie drugi etap akceptacji rodzeństwa, gdy przyjdzie czas na dzielenie się...

      Usuń
  3. Ja od 2 lat - tj. od momentu kiedy wróciłam do pracy po urodzeniu drugiego synka, powtarzam, że wywalczona przed laty emancypacja dzisiaj nas zabija. Albo przynajmniej mocno ogranicza. Coraz częściej spotykam kobiety, mam kolezanki w pracy, czytam różne blogi i widzę/słyszę, jak zmęczone jesteśmy pogodzeniem roli matki i pracownika i jak wiele z nas marzy, by zostać dłużej w domu z dziećmi, by realizować się przede wszystkim jako mamy, być dla dzieci na 100%, jak poza instynktem jest zostawianie dzieci na 8-9h , czasem i nawet dłużej. Ja, mimo, ze mam fajną pracę, z miłą atmosferą, tęsknię za tym spokojem, który opisujesz, i za czasem, jaki się ma dla dzieci, kiedy nie jest się czynną zawodową. Dzieci dają mi najwięcej szczęścia w życiu, to one dają siły do działania i uważam, ze zyjemy w smutnych czasach, kiedy w większości z konieczności, już po roku musimy żegnać się z tą beztroską, spokojem, całkowitym oddaniem, macieszyńskim spłenienienm i wracać do pracy. No ale ... Korzystaj zatem z tych pięknych chwil, nigdy potem ni ewrócą już z taką intensywnością.

    pozdrawiam
    Ania

    www.asta79.blogspot.com "Byli sobie chłopcy ..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś! Też bardzo lubię swoją pracę, ale wiem, że ona nie ucieknie. A te wszystkie wspaniałe momenty z rozwoju naszych dzieci niestety tak... Póki co staramy się łapać każdą chwilą i nią cieszyć! :)

      Usuń
  4. U nas też jest ok z dwójką.
    Starszak zaczyna żłobek, więc spodziewam się dużych emocji na początku, ale cieszę się - i dla niego i dla mnie to dobra rzecz.

    A Asta_79 dobrze gada!

    pozdrawiam i dzięki za miłe słowa u mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, i u nas przedszkole właśnie się zaczęło, tzn. zaczęło się we wrześniu, ale dwoma chorobami, więc i tak synek był w domu. Pozdrawiamy ciepło! :)

      Usuń