Z piątku na sobotę moi Mężczyźni
po raz pierwszy zostali sami na noc. W piątek wyjechałam na radę pedagogiczną z noclegiem, zostawiając wszystkie instrukcje jedzeniowe
skrzętnie spisane na kartce. Nie bałam się, czy sobie poradzą,
gdyż wiedziałam, że na pewno tak. I nie myliłam się, Tata
poradził sobie świetnie, choć po powrocie zastałam mieszkanie w
stanie artystycznego nieładu. Nie dzwoniłam do nich, nie sprawdzałam. W nocy napisałam smsa, aby upewnić się, czy wszystko w porządku, gdy okazało się, że w naszym mieście jest taka burza i wiatrzycho, że drzewa wyrywa z korzeniami. Na szczęście działo się to trochę dalej od naszej ulicy. Oprócz szkolenia mieliśmy też
imprezę integracyjną, bawiłam się świetnie, wyszalałam się na
parkiecie, poplotkowałam z koleżankami z pracy, wybyczyłam nad
jeziorem. Ale chwilami myślałam o Tymku i naprawdę tęskniłam! Do
domu leciałam jak na skrzydłach, wyściskałam i wycałowałam
Syneczka i od razu udaliśmy się w teren do ogrodu Dziadków, co by
Syn złapał trochę świeżego powietrza i pobiegał. Takie wyjazdy
są potrzebne, nie tylko pozwalają się odprężyć, ale i docenić,
jak wielkie szczęście ma się w domu.
czasami myślę, że jestem złą matką, chcąc na chwilę wyrwać się z domu.
OdpowiedzUsuńodkąd pojawiła się Emilia stała się moim małym- wielkim światem i wszystko się kręci wokół niej.
jak ojciec z synem mieliby się nie dogadać, pierwsze koty za płoty, możesz teraz częściej spokojnie wybywać :)
Też uwielbiam wyjścia i czas sam na sam, lub ze znajomymi. I masz rację, to bardzo potrzebne!:D
OdpowiedzUsuńAjajaj jaka instrukcja cudna :D
OdpowiedzUsuń