To lato dało nam w kość. Zmarnowało wiele naszych dni. Uprzykrzyło życie. Egzystencja w upałach trzydziestoparostopniowych dla matki dwójki dzieci to udręka. Nie wyjdziemy z domu przed południem, bo pot się leje, a słońce aż pali. Drzemka synowa w warunkach iście afrykańskich przy zamkniętych oknach i zasłoniętych roletach, ale tylko tak można wytrzymać. Córka niespokojna. Matka mniej cierpliwa. Wszyscy spoceni, marudni, czekający na jakiekolwiek ochłodzenie. Pojawiło się i aż chciało się wyjść, biec z wózkiem, spacerować ile sił, oddychać świeżym powietrzem po deszczu. Po tym lecie przestaję je lubić.
i my ochłdzenie przyjęliśmy z ulgą
OdpowiedzUsuńRacja !!! W tym roku lato daje nam popalić na całego :)
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę:) u nas zeszłego lata upału było równiutkie dwa tygodnie - dwa tygodnie, które spędziłam z Antuanem w szpitalu... Odbijam sobie zatem;)
OdpowiedzUsuńAle Wam życzę przyjemnego chłodku;)