Całe dnie kręcą się wokół nich. Dzieci moich. Bo ubieranie, karmienie, spacer, zabawy, kąpiele, czytanie, granie, zabawianie. Rzadko siadam, jeszcze rzadziej leżę. Opieka nam dziećmi sprawia, że jestem zmęczona, a paradoksalnie czerpię energię z patrzenia na nie. Dzieci moje. Pomiędzy opieką a zabawą wplątuję obowiązki domowe: pranie, gotowanie, sprzątanie, prasowanie. Dwoje dzieci, a jedno, to dwa różne światy. To nie podwójna, a potrójna robota, bo każde inne potrzeby ma, każdemu czasu chciałby człowiek poświęcić tyle samo, ale tyle samo się nie da i już. Mąż ostatnio często mnie pyta, czy nie tęsknie za czasem bez dzieci. Gdy sami byliśmy. Wspólnie filmy oglądaliśmy, sami wyjeżdżaliśmy, długo rozmawialiśmy. Gdy po pracy robić mogliśmy co dusza zapragnie. Nie tęsknie. Pamiętam, że czasem się nudziłam. Od dawna uczucie nudy nie jest mi znane. Ale jest coś lepszego. Uczucie szczęścia, codziennie, bezustanne. Gdy patrzę na dzieci moje. Gdy się przytulają i nawet wtedy gdy Tymek mówi: Mamusia, weź tą Polę, bo lize moje zabawki. A gdy śpią, często idę do ich pokoi i patrzę na nich i myślę wtedy, że nigdy nie byłam szczęśliwsza.
Pięknie napisane! A Pola już taaaaaka duża ;)
OdpowiedzUsuń:) Pola wielkimi krokami zbliża się do roczku! 3 miesiące z hakiem.. Patrzę na nią i nie wierzę!!:)
UsuńTe dzieci nasze to cały nasz świat - zdecydowanie. Odkąd się pojawiają ogarniają całą naszą przestrzeń życiową :)
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś..
www.MartynaG.pl
piekny teks i cudne zdjęcia - łezka się zakręciła , bo napisałaś całą prawdę , choć te dwa male robaczki potrafia wykończyć:)
OdpowiedzUsuń