Fantastycznie spędziłam swój wieczór
panieński. Zgodnie z prośbą, nie było roznegliżowanych panów,
króliczych uszu, różowych piórek, wibratorów i tego typu
gadżetów. Nie było przebierania się za pokojówki, pielęgniarki
tudzież policjantki. Było spotkanie 11 bliskich mi bab, w ulubionym
pubie, przy dobrej muzyce. Tylko my i barman. Mnóstwo śmiechu,
dobre drinki ze specjalnie przygotowanej karty. I że cię nie
dopuszczę, Było minęło i
Wściekły Irek cieszyły się największym
zainteresowaniem. Były wspaniałe, niezwykle praktyczne prezenty:
książki, płyty, biżuteria, karnet do ekskluzywnego
bieliźniarskiego na sporą sumę, karnet do spa, kosmetyki. Jednym
słowem-rewelacja! Wróciwszy o 3.30 nad ranem do domu mimowolnie
zajrzałam do Synkowego pokoju, choć Tymek nocował u Babci, nadal
wysypany od stóp do głów. Po wizycie u lekarza diagnoza, a raczej
jej brak zmartwiły nas. Okazało się, że Tymek ma bakterię w
gardle, a wysypka ponoć jest na tle alergicznym. Ponoć, bo Syn nie
jadł NIC nowego, nie pił także, nie zmieniłam proszku. Kąpiemy
go w krochmalu, aplikujemy syropy za prawie sto złotych i czekamy.
Co gorsze, w nocy pojawia się gorączka, ostatnio ogromna
39.8!Brałam Syna do łóżka, wypijał dawkę Ibufenu i czuwałam,
sprawdzając systematycznie temperaturę, czy spada. Mam nadzieję,
że wysypka wkrótce zniknie i Synko powróci do pełni sił.
synkowo

niedziela, 30 września 2012
piątek, 28 września 2012
Ślub i choroba.
Pełną parą trwają ostatnie
przygotowania ślubne, stąd nasza abstynencja. Suknia uszyta, buty
obite w kolorze fuksji, przypinki czekają na gości. Lekka nuta
podekscytowania towarzyszy mi na co dzień i szczerze nie mogę się
doczekać przyszłej soboty. Pierwsze pytanie gości dotyczące
Tymoteusza to: W co będzie ubrany? Odpowiedź brzmi: Nie będzie.
Tzn. nie będzie go na ślubie. Ta kwestia nie podlegała żadnym
negocjacjom, choć wzbudza zdziwienie. Dla mnie oczywistym było, że
to nasz dzień i nie chcę go spędzić z Synem u nogi tudzież na
rękach. Nie tylko z powodów praktycznych, bo suknię mam z koronki
i z łatwością porwać się może, lecz także z powodów
uczuciowych. To NASZ dzień, nasze chwile, moje i mojego przyszłego
męża. Syn za mały jest, by zrozumieć, że w kościele się nie
krzyczy, że rodzice chcą tańczyć sami, czy że babcia chce w
spokoju zjeść obiad. W zestaw ubraniowy dla Syna typu „smart”
oczywiście się zaopatrzyłam, bo jeśli pogoda dopisze, to nianie
przyprowadzą go pod kościół tuż po ślubie, na chwilę, tylko do
zdjęcia. A że kościół mamy 50 m od domu, daleko nie będą
musiały iść. W ferworze przygotowań i bieganiny Syna złapała
wysoka gorączka. Złapała i puścić nie chciała, trzy dni powyżej
39, apetytu brak, katar. Byłam pewna, że dwa ostatnie zęby dają
się we znaki, tym bardziej zdziwiłam się, gdy w trzecim dniu Synko
obudził się cały w kropki. Podejrzewam różyczkę, pomimo odbytego szczepienia, kropki są identyczne jak przy tej chorobie. Za dwie godziny mamy wizytę u lekarza, to się dowiemy, czy przypuszczenia się sprawdziły. Jakby tego było mało na dzień przed
moim wieczorem panieńskim przeziębienie, które wydawało mi się
niegroźne nasiliło się i pozostaje mi tylko liczyć, że do jutra
się wykuruję, bo zarówno moje samopoczucie jak i wygląd
pozostawiają wiele do życzenia.
sobota, 15 września 2012
Facet.
Syn nasz to typowy facet. Specyficzny odgłos "brrrr" towarzyszy jemu na co dzień, gdy tylko w pobliżu znajdzie się pojazd mechaniczny zabawkowy czy też nie, bez znaczenia. Samochody, samoloty, rowery, skutery Syn po prostu ubóstwia. Do tego uwielbione "ijoijo": karetki, policja tudzież straż pożarna. Każdego poranka z pilotem w ręku zbliża się do łóżka i oznajmia: mama, ijoijo. Matka chcąc nie chcąc musi włączyć na telewizorze na you tube paradę wozów strażackich trwającą 16 minut 33 sekundy, podczas której Syn jak zahipnotyzowany stoi lub maszeruje wraz ze strażakami podczas pochodu. Wiedzieliśmy, że tym razem wizyta w Muzeum Wojskowym będzie dla niego niezłym przeżyciem, w przeciwieństwie do tej pierwszej, rok temu. Gdy tylko przekroczyliśmy bramę muzeum i oczom Tymkowym ukazał się widok ogromnego samolotu Syn nie mógł wyjść z podziwu, początkowo ściskając mocno Tatę za rękę niepewnie stąpał wśród obiektów, lecz po chwili rozkręcił się i wtedy też wyszło piękne słońce, choć wcześniej pogoda była marna, przepadało nawet. Następny punkt na naszej liście wspólnego zwiedzania to Muzeum Pożarnictwa, ależ będzie frajda!
2011
2012
2011
2012
wtorek, 11 września 2012
Półtora.
Jak to możliwe, że w mgnieniu oka to
mała, nieporadna istota stała się tak świadomym chłopcem, którym
gdy Matka słucha Ed'a relaksując się, zdejmuje mi słuchawki z
głowy, zakłada sobie i buja się w rytm muzyki z ogromnym
zadowoleniem? Na synkowe półtora roku życzyłabym nam kolejnych
połówek równie szczęśliwych i spokojnych. Równie pięknych.
niedziela, 9 września 2012
Zdjęcia.
Jestem ogromną fanką tradycyjnych, wywołanych zdjęć. Pilnuję, by Tymkowe foty były na bieżąco kolekcjonowane w albumach, podpisane, poselekcjonowane według wieku. Często po nie sięgam, rozczulając się za każdym razem równie mocno. Od kilku tygodni Syn nasz także stał się entuzjastą kolekcji zdjęciowej. Chwyta albumy i z zainteresowanie przerzuca kartki, nazywając wszystkich członków rodziny i wskazując paluszkiem. Czasem podaje album, by przerzucać i oglądać z nim, czasem sam go przegląda. Nie da się ukryć, że ma przy tym wielką frajdę!
sobota, 1 września 2012
Imieniny.
22 sierpnia obchodziliśmy imieniny
Syna naszego. To, że Tymoteusz zostanie Tymoteuszem wiedzieliśmy
już, nim okazało się jakiej płci będzie nasze dziecko.
Chcieliśmy, by imię jego miało angielski i niemiecki odpowiednik.
Nie wiadomo, jak kiedyś potoczą się jego losy, gdzie będzie żył.
Po Tacie ma szansę na niemieckie obywatelstwo, gdy osiągnie
pełnoletność. Dzięki Mamie, mam nadzieję, będzie mówił
płynnie po angielsku. Zdziwiona jestem, jak wiele zdrobnień udaje
nam się uzyskać z tego imienia. Nasz Tymoteusz jest nie tylko
Tymkiem, Tymusiem, Tymeczkiem, ale i Tymuniem, Tymoniakiem, Tymciem,
Tymulem, Tymem, Tymuńciem czy Tymoszkiem. Synkowe imieniny
obchodziliśmy hucznie, głównie dzięki Dziadkom, którzy nie
przepuścili okazji, by wnuka obdarować prezentami. Babcia upiekła
specjalnie dla Tymka czekoladowy tort z wiśniami i po raz pierwszy w
swoim siedemnastomiesięcznym życiu Syn nasz miał niepowtarzalną
okazję skosztowania czekolady! Tymek dostał przewspaniały samolot
zdalnie sterowany, który wydaje dźwięk prawdziwie startującego
plejna. Od nas otrzymał książeczkę z serii Mały Chłopiec,
Karetka Mietka, w związku z fascynacją pojazdami na sygnale. Tymek
jest obecnie na etapie ijoijo. Podczas każdej wycieczki rowerowej,
przejeżdżamy obok szpitala, aby obejrzeć ambulanse. Bajka Strażak
Sam jest hiciorem, głównie piosenka na wstępie, Syn domaga się
puszczania jej kilkakrotnie. Od drugich Dziadków Tymek dostał wóz
strażacki oraz pieska Fisher Price, którego z zadowoleniem prowadza
na sznureczku po całym mieszkaniu. Ostatnie zdjęcie perfekcyjnie oddaje zadowolenie Tymka po imieninowym dniu!
Subskrybuj:
Posty (Atom)